Szukaj na blogu

Czego szukają nasi klienci?

kurkuma, nattokinaza, witamina K2Spirulina Hawajska Pacifica

MAGAZYN LIFE EXTENSION

Luty 2024:


Poprzednie wydania:

Styczeń 2024

Grudzień 2023

Listopad 2023

Październik 2023

Wrzesień 2023

Sierpień 2023

Lipiec 2023

Czerwiec 2023

Maj 2023

Kwiecień 2023

Marzec 2023

Luty 2023

Styczeń 2023

Grudzień 2022

Listopad 2022

Październik 2022

Wrzesień 2022

Sierpień 2022

Lipiec 2022

Czerwiec 2022

Maj 2022

Kwiecień 2022

Marzec 2022

Luty 2022

Styczeń 2022

Grudzień 2021

Listopad 2021

Październik 2021

Wrzesień 2021

Sierpień 2021

Lipiec 2021

Czerwiec 2021

Maj 2021

Kwiecień 2021

Marzec 2021

Luty 2021

Styczeń 2021

<< 1 ... 2 3 4 5 6 >>
  • Cytykolina – i wszystko pamiętasz!
    Opublikowany : 2023-07-03

    Ogólnie rzecz ujmując, ludność świata starzeje się, dlatego prawie w każdym kraju obserwujemy wzrost liczby i odsetka osób starszych. W związku z tym specjaliści spodziewają się fali problemów zdrowotnych, związanych z procesami starzenia się organizmu, m.in. takich jak wynikające z podeszłego wieku pogorszenie funkcji poznawczych. Chociaż wiek jest faktycznie najważniejszym predyktorem pogorszenia funkcji poznawczych, w rzeczywistości na przebieg tego procesu składa się skomplikowana współzależność wielu czynników, w tym uwarunkowań demograficznych, genetycznych, społeczno-ekonomicznych, środowiskowych i żywieniowych. Ponieważ na dzień dzisiejszy nie są dostępne żadne skuteczne metody leczenia zaburzeń funkcji poznawczych związanych z wiekiem, dlatego główne znaczenie mają tutaj rozmaite strategie profilaktyczne. Obecnie istnieje już wiele dowodów wskazujących na to, że różne aktywne biologicznie składniki pokarmowe mogą hamować związany z wiekiem spadek zdolności poznawczych. Przykładowo niektóre dowody wskazują, że określone wzorce żywieniowe, jak chociażby dieta śródziemnomorska, mają duży potencjał w walce z pogarszaniem się funkcji poznawczych. Pod kątem potencjalnych właściwości poprawiających funkcje poznawcze przebadano też wiele poszczególnych składników pokarmowych, m.in. witaminy z grupy B, polifenole antyoksydacyjne, selen, witaminę D, średniołańcuchowe trójglicerydy (MCT) oraz długołańcuchowe kwasy tłuszczowe szeregu omega 3. Ważnym składnikiem odżywczym, o którym wiadomo, że wpływa pozytywnie na rozwój mózgu i hamuje procesy jego starzenia się, jest cholina. Między innymi dlatego, że główne metabolity choliny, odpowiednio acetylocholina i fosfatydylocholina, przyczyniają się do prawidłowych funkcji sygnalizacyjnych tkanki nerwowej i strukturalnej integralności błon komórkowych neuronów mózgu. Wychwyt choliny przez mózg jest u osób starszych ograniczony, a niedostateczna podaż choliny z pożywienia przyczynia się do pogorszenia funkcji poznawczych, związanych z procesem starzenia się organizmu. Nic więc dziwnego, że wyższy udział choliny w diecie związany jest, jak wynika z badań, z lepszymi zdolnościami poznawczymi osób starszych. Jednym ze sposobów na zwiększenie zawartości choliny w diecie jest jej suplementacja z użyciem cytykoliny, chlorku choliny, dwuwinian choliny, glicerofosfocholiny lub fosfatydylocholiny. Przy czym specjaliści sugerują, że w porównaniu z ugrupowaniem choliny pozyskiwanym z innych źródeł dietetycznych, cholina z cytykoliny jest mniej podatna na konwersję do trimetyloaminy (TMA) i N-tlenku trimetyloaminy (TMAO), które podejrzewane są o to, że mogą być zaangażowane w patogenezę chorób sercowo-naczyniowych. Cytykolina jest bowiem naturalnie występującym w organizmie i pożywieniu mononukleotydem, składającym się z cytozyny, rybozy, pirofosforanu i choliny, wytwarzanym przez organizm jako produkt pośredni biosyntezy fosfatydylocholiny i sfingomieliny. Neuroprotekcyjna aktywność cytykoliny obejmuje aktywację biosyntezy strukturalnych fosfolipidów błon komórkowych neuronów, poprawę metabolizmu mózgowego, utrzymanie właściwego poziomu neuroprzekaźników w ośrodkowym układzie nerwowym oraz ograniczenie strat kardiolipiny, odpowiedzialnej za prawidłową pracę mitochondriów. Nic więc dziwnego, że suplementacja cytykoliny wykazała w badaniach korzystny wpływ na funkcje pamięci i zachowanie w populacjach z szerokim zakresem upośledzeń, takich jak umiarkowane naczyniowe zaburzenia poznawcze, otępienie pochodzenia naczyniowego czy otępienie starcze. W badanych populacjach zdrowych osobników, doustne przyjmowanie suplementu cytykoliny poprawiało, w porównaniu z placebo, koncentrację u kobiet w średnim wieku i u dorastających mężczyzn, a także wynik pamięci logicznej oraz stopień zapamiętywaniu słów i przedmiotów u mężczyzn i kobiet w średnim i starszym wieku. Do niedawna jednak żadne badania nie oceniały wpływu suplementacji cytykoliny na pamięć osób w podeszłym wieku z zaburzeniami pamięci związanymi z wiekiem. Dlatego celem przeprowadzonego stosunkowo niedawno eksperymentu było właśnie zbadanie wpływu suplementacji cytykoliny na pamięć ogólnie zdrowych osób starszych z zaburzeniami pamięci związanymi z wiekiem (Nakazaki, 2021). W tym randomizowanym, podwójnie zaślepionym, kontrolowanym placebo badaniu uczestniczyło łącznie 100 ogólnie zdrowych mężczyzn i kobiet z zaburzeniami pamięci związanymi z wiekiem, w wieku od 50 do 85 lat. Uczestnicy zostali losowo przydzieleni do grup otrzymujących placebo (51 osób) lub cytykolinę (49 osób) w dawce 500 mg dziennie przez 12 tygodni. Czynność pamięci oceniano na początku i na końcu badania za pomocą testów Cambridge Brain Sciences, Ontario, Kanada. Ocena bezpieczeństwa suplementacji obejmowała analizę działań niepożądanych, masy ciała, ciśnienia tętniczego krwi oraz panelu hematologicznego i metabolicznego. Po 12-tygodniowej suplementacji uczestnicy otrzymujący cytykolinę wykazywali znacznie większą poprawę wyników w zakresie pamięci epizodycznej w porównaniu z tymi, którzy otrzymywali placebo. Również pamięć złożona, oceniona na podstawie wyników 4 testów pamięci, poprawiła się w znacznie większym stopniu, w porównaniu z placebo, po suplementacji cytykoliny. Podsumowując wyniki swojej pracy, autorzy stwierdzili, że suplement cytykoliny wyraźnie poprawia ogólną wydajność pamięci, a zwłaszcza pamięć epizodyczną, u ogólnie zdrowych mężczyzn i kobiet z zaburzeniami pamięci związanymi z wiekiem. I dodali, iż odkrycia te sugerują, że regularne spożywanie cytykoliny jest bezpieczne i potencjalnie korzystne w przypadku utraty pamięci powodowanej starzeniem się mózgu. Sławomir Ambr [...]

  • Z lizyną lęk niestraszny
    Opublikowany : 2023-06-29

    Zaburzenia lekowe to dość powszechne problemy psychiczne, które dotykają, jak szacują specjaliści, 15-20% współczesnej populacji. Zaburzenia te mogą przyjmować rozmaitą postać, jednak najczęściej mamy do czynienia z tzw. zaburzeniami lękowymi uogólnionymi, charakteryzującymi się obecnością uporczywego lęku o charakterze ogólnym, a więc takim, który nie jest związany z żadną łatwo dającą się określić przyczyną. Lęk ten nie ma wprawdzie dużego nasilenia, niemniej jest w życiu stale obecny. W uogólnionych zaburzeniach lękowych zazwyczaj pojawia się również szereg objawów towarzyszących, takich jak przykładowo nadmierna drażliwość, problemy z koncentracją, stan permanentnego zmęczenia, zaburzenia snu czy kołatania serca. Literatura tematu wskazuje szeroką gamę przyczyn rozwoju zaburzeń lękowych, począwszy od problemów pojawiających się już w dzieciństwie, poprzez występujące w okresie dorastania, po związane z odpowiedzialnością w życiu dorosłym. Zaburzenia lękowe pojawiają się bowiem często jako rekcja na niestabilną sytuację rodzinną, zawodową czy finansową, jak również rozmaite zmiany życiowe. I chociaż genetyczne podłoże zaburzeń lękowych jest kwestią dyskusyjną, praktyka kliniczna pokazuje, że niektórzy ludzie są bardziej niż inni do nich predysponowani. Jeżeli jednak wykluczymy dziedziczne podłoże takich predyspozycji, trop wiedzie w kierunku diety. A konkretnie powodowanych nieracjonalną dietą niedoborów niektórych ważnych, niezbędnych składników pokarmowych, takich jak przykładowo lizyna. Lizyna jest niezbędnym składnikiem pokarmowym z grupy aminokwasów. Natomiast niezbędny składnik pokarmowy to taki, bez którego organizm nie jest w stanie się obyć, ale ponieważ samodzielnie go nie wytwarza, musi polegać na jego źródłach pokarmowych. Lizyna jest nieodzowna dla prawidłowego wzrostu i regeneracji organizmu, szczególnie tkanki mięśniowej, a także pomaga wchłaniać wapń i odgrywa ważną rolę w tworzeniu kolagenu – białka kości, skóry, ścięgien i chrząstek. Lizyna odgrywa jednocześnie istotną rolę w syntezie karnityny odpowiedzialnej za produkcję energii we wszystkich tkankach naszego organizmu, w tym w tkance nerwowej mózgu. I jak się okazało w toku prowadzonych badań, lizyna jest niezbędna do utrzymania w odpowiednich obszarach mózgu optymalnego poziomu serotoniny – neuroprzekaźnika nazywanego potocznie „hormonem szczęścia”, zapobiegającego rozwojowi zaburzeń psychicznych o charakterze lękowo-depresyjnym. Lizyna wpływa również bezpośrednio na aktywność receptorów serotoninowych i benzodiazepinowych, przez co odpowiednio wysoki poziom jej spożycia, jak wynika z badań, chroni ludzi przed rozwojem uogólnionych zaburzeń lękowych. Dlatego też niedobór lizyny, wynikający najczęściej u ludzi z nieracjonalnego żywienia z przewagą ubogich w ten aminokwas produktów zbożowych, daje takie objawy ze strony układu nerwowego, jak zawroty głowy, permanentne zmęczenie, nadmierna ekscytacja, spadek odporności na stres oraz nasilenie lęku uogólnionego. Z tego typu obserwacji narodził się więc pomysł naukowców, że suplementacja lizyny mogłaby potencjalnie normalizować reakcję na stres oraz zmniejszać stopień lęku uogólnionego. Po udanych eksperymentach na zwierzętach (Srinongkote, 2003; Smriga, 2003), naukowcy ci przeszli do fazy badań klinicznych na ludziach (Smriga, 2004). Do swoich badań naukowcy włączyli 45 gospodarstw domowych, w których używana do wypieków mąka została wzbogacona lizyną w ilości 4.2 g/kg, zaś 48 innych wytypowanych gospodarstw, stosujących zwykłą mąkę, obserwowali dla porównania jako grupę kontrolną. Poziom lęku oceniany był w tym badaniu za pomocą powszechnie stosowanej klinicznie miary leku State-Trait Anxiety Inventory (STAI). Wzbogacenie diety lizyną znacznie zmniejszyło wynik STAI, a efekty przeciwlękowe zaobserwowano tylko w podgrupie z wysokim wyjściowym lękiem uogólnionym, co dowiodło, że suplementacja tego aminokwasu nie obniża naturalnego poziomu czujności, niezbędnego do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Przy czym poprawa wyniku STAI powodowana suplementacją lizyny (6.9) odpowiadała zmianom obserwowanym w testach klinicznych z lekami przeciwlękowymi, takimi jak fluoksetyna, która obniżała wynik STAI o 8.1, i diazepam, który obniżał ten wynik o 6.8 punktu. A praktyczne wskazówki płynące dla nas wszystkich z tych badań są takie, że osoby predysponowane do zaburzeń lękowych powinny zadbać o optymalny udział lizyny w swoim codziennym pożywieniu, w czym mogą im dopomagać odpowiednie suplementy diety, oparte na tym cennym składniku pokarmowym. Sławomir Ambrozia [...]

  • Jak odchudza apigenina?
    Opublikowany : 2023-06-27

    Zawsze zadziwiał nas fenomen, że niektórzy ludzie mogą jeść dosłownie wszystko do woli i nie tyją, podczas gdy inni, nawet uważając na kaloryczności swojej diety, obrastają w fałdki i przybierają na wadze. Ogólnie osoby ze znaczną nadwagą muszą naprawdę mocno ograniczać pobór kalorii, aby cokolwiek schudnąć, podczas szczuplejszym wystarcza niewielkie ograniczenie, by w ciągu dosłownie kilku dni zgubić kilka kilogramów. Inny fenomen to niska tendencja do tycia osób aktywnych fizycznie, nawet kiedy wykonywany wysiłek fizyczny spala mniej kalorii, niż wynosi ich pobór z diety. Dopiero niedawno naukowcy wyjaśnili, że wszystkie te zjawiska mają wspólny mianownik. Jak dowiodły bowiem badania naukowe, wysiłek fizyczny uruchamia w białej (magazynowej) tkance tłuszczowej programy genetyczne, charakterystyczne dla tkanki brunatnej. To bez wątpienia z tego powodu osobnicy korzystający z ruchu szybciej i skuteczniej redukują tkankę tłuszczową niż ci, którzy wdrażają w życie jedynie samą dietę odchudzającą. W tym miejscu należy bowiem przypomnieć, czym jest brunatna tkanka tłuszczowa… Brunatna tkanka tłuszczowa, tak samo jak biała tkanka tłuszczowa, wychwytuje pochodzące z pożywienia kwasy tłuszczowe, tyle że w przeciwieństwie do białej nie magazynuje ich w postaci tłuszczu, tylko spala niezwykle intensywnie, zamieniając ich energię w ciepło. Im więcej mamy więc tej tkanki – tym mniej tłuszczu gromadzimy w organizmie. Największym nagromadzeniem brunatnej tkanki tłuszczowej charakteryzują się niemowlęta i dzieci. Niestety, u ludzi tkanka ta zanika wraz z wiekiem, stąd i wraz z wiekiem wzrasta tendencja do gromadzenia tłuszczu zapasowego. Ponieważ u niektórych osób zanika wolniej, osoby te mogą jeść wszystko i nie tyją. Stąd też aktywność fizyczna, prowadząca do przeprogramowania białej tkanki tłuszczowej w brunatną, jest tak pomocna w utrzymaniu smukłej sylwetki. Białą tkankę tłuszczową, przeprogramowaną do brunatnej, zwykło się nazywać tkanką beżową lub używać w odniesieniu do niej skrótu – „brite” – od: brown in white. Gorzej jednak, jeżeli wiek, kontuzja, wypadek czy jakaś choroba uniemożliwia aktywność ruchową. To właśnie, głównie z myślą o takich przypadkach naukowcy badają właściwości molekuł naśladujących pod tym względem wysiłek fizyczny, czyli sprzyjające wspomnianemu przeprogramowaniu. Jednocześnie podobne molekuły mogłyby potencjalnie wzmacniać efekty wysiłku fizycznego, gdyby wspomagać ich suplementacją programy ćwiczeń redukcyjnych. Natomiast u osób otyłych pojawia się jeszcze dodatkowy problem… nadmiernie przerośnięta biała, magazynowa tkanka produkuje molekuły prozapalne, indukujące uogólniony stan zapalny. Spośród tych molekuł najbardziej niekorzystna dla sylwetki okazała się interleukina-1 beta (IL-1 beta), a to właśnie z tego powodu, że hamuje brunatnienie białej tkanki tłuszczowej. I to właśnie głównie IL-1 beta odpowiada za utrudnienia w redukcji tłuszczu u osób ze znaczną nadwagą. A ponieważ pewien aktywny biologicznie składnik pokarmowy, apigenina, zanany był naukowcom ze swoich właściwości przeciwzapalnych, dlatego stosunkowo niedawno zespół saudyjskich naukowców postanowił sprawdzić, czy apigenina jest zdolna znosić hamujący wpływ interleukiny-1 beta na brunatnienie białej tkanki tłuszczowej, a tym samym ułatwiać osobom otyłym odchudzanie (Okla, 2020). Autorzy badania użyli w swoich doświadczeniach ludzkich komórek tłuszczowych, budujących tkankę tłuszczową, nazywanych fachowo adipocytami. A przypomnijmy, że apigenina to biologicznie aktywny składnik pokarmowy z grupy flawonoidów, występujący dosyć powszechnie, chociaż w niewielkich ilościach, w żywności pochodzenia roślinnego, m.in. w pietruszce, selerze, tymianku, rumianku, papryce i grejpfrutach, a także w zielu świętej bazylii i karczochach oraz ogólnie w warzywach, z których większość zawiera mniejsze lub większe ilości apigeniny. Jak pokazały wyniki tego badania, apigenina znacząco hamuje rozwój stanu zapalnego, indukowanego insterleukiną-1 beta, znosząc jednocześnie jej hamujący wpływ na brunatnienie tkanki tłuszczowej, co skutkuje intensyfikacją procesu termogenicznego spalania kwasów tłuszczowych, przebiegającego w mitochondriach ludzkich adipocytów. W końcowych wnioskach autorzy badania zawarli informację, że apigenina pełni funkcję ochronną przed hamowaniem brunatnienia adipocytów powodowanym stanem zapalnym, indukując przebiegające w nich procesy intensywnego spalanie tłuszczu z wyzwoleniem energii termicznej. A zgodnie z opinią autorów badania, dane te wskazują na wartość terapeutyczną apigeniny w leczeniu otyłości na drodze stymulacji brunatnienia adipocytów ludzkiej tkanki tłuszczowej. Sławomir Ambroz [...]

  • Hesperydyna kontra toksyny wątrobowe
    Opublikowany : 2023-06-27

    Wątroba jest najważniejszym i najbardziej funkcjonalnym organem naszego organizmu, metabolizującym i detoksykującym chemiczne związki endogenne, czyli produkowane przez organizm, jak też tzw. ksenobiotyki, czyli związki chemiczne, powstające poza organizmem i docierające do niego ze środowiska zewnętrznego. Wątroba przekształca ksenobiotyki wykorzystując różne szlaki metaboliczne, a przerwanie każdego z tych szlaków skutkuje uszkodzeniem wątroby w efekcie tzw. hepatotoksyczności, która może być wywołana różnymi mechanizmami, takimi jak m.in. rozpad mitochondriów i jąder komórkowych komórek wątrobowych (hepatocytów). Według szacunków specjalistów, ponad 50 milionów ludzi na całym świecie jest aktualnie dotkniętych hepatotoksycznością wywołaną różnymi ksenobiotykami. Jak bowiem wykazano, różne naturalne hepatotoksyny, takie jak lipopolisacharyd, konkanawalina A i mikrocystyny, oraz hepatotoksyny chemiczne, takie jak etanol, akryloamid i czterochlorek węgla, uszkadzają hepatocyty, a także inne komórki wątroby. Oprócz hepatocytów etanol może również uszkadzać wątrobowe komórki gwiaździste, komórki Kupffera i sinusoidalne komórki śródbłonka zatok wątrobowych. Jednocześnie wiele różnych roślin leczniczych i konsumpcyjnych jest źródłem związków o aktywności hepatoprotekcyjnej, czyli ochronnej względem wątroby, takich jak flawonoidy, fenole, alkaloidy, karotenoidy, kumaryny, ksantyny i terpenoidy. W powyższym kontekście szczególną uwagę badaczy przykuwają flawonoidy – związki fenolowe, występujące szczególnie obficie w roślinach konsumpcyjnych, czyli owocach i warzywach. A to ze względu na stosunkową obfitość w diecie, wysoki potencjał zdrowotny i minimalną, praktycznie zerową toksyczność. Przykładowo w odniesieniu do flawonoidu hesperydyny, występującej obficie w wielu gatunkach owoców cytrusowych, m.in. pomarańczach, cytrynach i limonkach, dowiedziono, że wykazuje różnorodne właściwości farmakologiczne, takie jak działanie przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwnowotworowe, przeciwwirusowe, przeciwzakrzepowe, hipolipidemiczne i hipoglikemiczne. Przy czym, zgodnie z wynikami badań toksykologicznych, hesperydyna jest w praktyce całkowicie bezpieczna, albowiem jej toksyczna dawka doustna wynosi ponad 2 000 mg na kilogram wagi ciała. Ponieważ wątroba odgrywa kluczową rolę w detoksykacji ksenobiotyków, a jej prawidłowe funkcjonowanie jest niezbędne dla dobrego samopoczucia człowieka, dlatego w wykonanym stosunkowo niedawno przeglądzie literatury jego autorzy omówili po raz pierwszy całościowo hepatoprotekcyjną aktywność hesperydyny, skierowaną przeciwko toksyczności naturalnych i syntetycznych ksenobiotyków powodujących uszkodzenie wątroby (Tabeshpour, 2020). A jak wynika ze wspomnianego przeglądu, w ostatnich latach wykonano wiele badań w temacie mechanizmów hepatoprotekcyjnej aktywności hesperydyny, wobec różnych naturalnych i syntetycznych toksyn środowiskowych. W badaniach tych wykazano antyoksydacyjne, przeciwzapalne i przeciwapoptotyczne, czyli chroniące przed śmiercią komórkową, właściwości hesperydyny. W przeglądzie przedstawiono kilka modeli eksperymentów in vivo i in vitro, badających hepatotoksyczność wywołaną naturalnymi i syntetycznymi substancjami chemicznymi, wyjaśniających mechanizmy leżące u podstaw hepatoprotekcyjnej aktywności hesperydyny. Otóż hesperydyna wykazuje swoje właściwości hepatoprotekcyjne poprzez aktywność przeciwutleniającą i zdolność do podwyższania poziomów naturalnych antyoksydantów organizmu, skutkującą obniżeniem poziomów reaktywnych form tlenu i produktów ich aktywności w komórkach wątrobowych. Hesperydyna wykazuje jednocześnie aktywność przeciwzapalną i antyapoptotyczną, czyli powstrzymującą obumieranie komórek wątrobowych. Podsumowując więc swój przegląd, autorzy orzekli, że hesperydyna jest środkiem chroniącym wątrobę przed zapaleniem i hepatotoksycznością wywoływaną toksynami środowiskowymi, generującymi stres oksydacyjny. Sławomir Ambr [...]

  • Arginina plus HDL kontra miażdżyca
    Opublikowany : 2023-06-23

    Ważną rolę w rozwoju miażdżycy i ogólnie chorób sercowo-naczyniowych ogrywa aktywacja i agregacja płytek krwi, w wyniku których to procesów płytki krwi osadzają się na ścianach naczyń krwionośnych, powodując zatory w układzie krążenia. Na aktywację płytek krwi do zlepiania się bardzo duży wpływ mają interakcje zachodzące pomiędzy nimi a lipoproteinami osocza, czyli cząsteczkami transportującymi cholesterol. Jak powszechnie wiadomo, lipoproteiny o małej gęstości (LDL) są liporoteinami aterogennymi, czyli miażdżycorodnymi, a podwyższony poziomy LDL w osoczu sprzyja incydentom zakrzepowym lub progresji zmian miażdżycowych. Lipoproteiny o małej gęstości zwiększają agregację płytek krwi, m.in. na drodze stymulacji ekspresji selektyny P. Dzieje się tak dlatego, że zwiększona generacja reaktywnych form tlenu w różnych stanach patologicznych, takich jak choroby sercowo-naczyniowe i cukrzyca, prowadzi do wzmożenia procesów oksydacyjnych, takich jak peroksydacja lipidów, która powoduje oksydacyjną modyfikację LDL. Natomiast utleniona frakcja LDL (ox-LDL) jest znacznie skuteczniejszym, niż sama LDL, aktywatorem agregacji płytek krwi. Utleniona LDL stymuluje aktywację płytek krwi głównie poprzez zmniejszanie ekspresji syntazy tlenku azotu (NOS), enzymu wytwarzającego tlenek azotu, a tym samym hamowanie uwalniania tlenku azotu (NO) w komórkach śródbłonka naczyniowego i płytkach krwi. W ten sposób oxLDL promuje powstawanie zmian miażdżycowych na ścianach tętnic. Dlatego też lipoproteina LDL nazywana bywa potocznie „złym cholesterolem”. Z kolei lipoproteiny o dużej gęstości (HDL), nazywane potocznie „dobrym cholesterolem”, wykazują aktywność przeciwmiażdżycową i przeciwzakrzepową, m.in. poprzez korzystne oddziaływanie na czynności płytek krwi. HDL promuje również wytwarzanie przeciwmiażdżycowego tlenku azotu. W kilku badaniach wykazano, że HDL odwraca promujący wpływ oxLDL na rozwój zmian miażdżycowych. Natomiast pochodzący z pokarmu białkowego aminokwas, arginina, aktywuje wewnątrzkomórkową syntezę NO, dostarczając odpowiedniego substratu do jego produkcji przez syntazę tlenku azotu. A jak się okazuje, płytki krwi potrafią samodzielnie syntetyzować tlenek azotu. I jak wynika z badań, wprawdzie płytkowy NO tylko umiarkowanie hamuje aktywację płytek krwi, to jednocześnie bardzo skutecznie blokuje rekrutację kolejnych płytek krwi do tworzącej się skrzepliny. Tak więc endogenna produkcja NO w płytkach krwi ogranicza powstawanie zakrzepów. Natomiast ekspresja wspomnianej już wyżej selektyny P na błonie powierzchniowej płytek krwi uznawana jest za swoisty i użyteczny wskaźnik stopnia ich aktywacji. Płytki krwi i komórki śródbłonka naczyniowego zaopatrzone są bowiem selektynę P, która odgrywa ważną rolę w procesach zapalnych, toczących się w światłach naczyń krwionośnych. Selektyna P szybko przemieszcza się do błony komórkowej i ulega ekspresji na powierzchni płytek krwi po aktywacji przez kilka mediatorów krzepnięcia krwi i procesu zapalnego, takich jak przykładowo trombina czy histamina. Dlatego celem wykonanego swojego czasu eksperymentu (Sener, 2010) było zbadanie wpływu egzogennej argininy i frakcji HDL na stan aktywacji płytek krwi za pośrednictwem LDL i ox-LDL, mierzonej liczbą receptorów selektyny P. W badaniu tym ustalono, że po inkubacji z LDL lub ox-LDL liczba receptorów selektyny P na płytkach krwi znacząco wzrosła. Jednak liczba receptorów selektyny P na płytkach krwi traktowanych LDL i ox-LDL z dodatkiem argininy uległa znacznemu zmniejszeniu, w porównaniu z płytkami krwi traktowanymi tylko LDL lub ox-LDL. Natomiast dodatek HDL do argininy i ox-LDL doprowadził do drastycznego spadku liczby receptorów P-selektyny, do wartości takiej, jak w przypadku płytek krwi kontrolnych, nietraktowanych żadnymi czynnikami. W podsumowaniu swojej pracy jej autorzy doszli do wniosku, że podawanie argininy powoduje zwiększenie poziomu tlenku azotu w płytkach krwi i blokuje promujące działanie LDL lub ox-LDL na liczbę płytkowych receptorów selektyny P, wzmacniając przy tym przeciwmiażdżycowe, przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne właściwości frakcji dobrego cholesterolu HDL. Sławomir Ambr [...]

  • Migrenie powiedz STOP
    Opublikowany : 2023-06-19

    Sławomir Ambroziak Data: 15.06.2023 Migrena to szczególnie nieprzyjemna przypadłość zdrowotna, która jest istną zmorą osób do niej usposobionych. Gdy mamy do czynienia z powtarzającym się co jakiś czas, silnym i pulsującym bólem umiejscowionym najczęściej po jednej stronie głowy, któremu towarzyszą nudności i wymioty oraz nadwrażliwość na światło i dźwięk, wtedy możemy mieć pewność, że to właśnie migrena. Jak się objawia migrena? Przebieg incydentu migrenowego, zgodnie z opisem klinicznym jego obrazu, daje się zwykle podzielić na cztery etapy: prodromię, aurę, atak i okres postdromiczny. Prodromia to okres dnia lub 2 dni przed incydentem migrenowym, w którym dają się już zauważać subtelne symptomy ostrzegające przed zbliżającym się atakiem, takie jak: zaparcia, huśtawki nastroju, zachcianki żywieniowe, drętwienie karku, wzmożone pragnienie, częstomocz i zmęczenie. Aura pojawia się zwykle tuż przed atakiem migrenowym lub towarzyszy atakowi. Jej najczęstszymi objawami są: omamy wzrokowe (widzenie różnych kształtów, jasnych plam lub błysków światła), chwilowa utrata zdolności widzenia, uczucie mrowienia kończyn górnych lub dolnych, bezwład lub drętwienie twarzy lub jednej strony ciała, niezborność mowy, omamy dźwiękowe, a także czasami niekontrolowane odruchy ciała. Atak migreny, jeżeli nie jest leczony, trwa przeciętnie od 4 do 72 godzin. Ataki mogą pojawiać się bardzo rzadko lub występować nawet kilka razy w miesiącu, w zależności od cech osobniczych osoby usposobionej do migreny. Osoba dotknięta atakiem odczuwa zazwyczaj pulsujący ból umiejscowiony najczęściej po jednej stronie głowy (rzadziej po obu stronach), nadwrażliwość na światło i dźwięk (czasem również zapach i dotyk), a także nudności prowadzące dość często do wymiotów. Zazwyczaj dzień po ataku, czyli w tzw. okresie postdromicznym, często pojawia się dezorientacja, ekscytacja, wyczerpanie lub incydentalne bóle głowy, szczególnie w efekcie rotacji karku. Jak leczyć migrenę? W leczeniu ataków migreny doraźnie stosowane są niesteroidowe leki przeciwzapalne, przykładowo aspiryna lub ibuprofen, jak również leki aktywujące odpowiednie typy receptorów jednego z neuroprzekaźników bólu – serotoniny. Więcej problemów nastręcza jednak farmakologiczna profilaktyka migreny, w której próbowano skuteczności szerokiej gamy rozmaitych leków, takich jak pochodne ergotaminy, leki przeciwpadaczkowe, przeciwserotoninowe i przeciwdepresyjne, beta blokery, blokery kanału wapniowego i niesteroidowe leki przeciwzapalne. Wszystko to jednak, niestety, nie zaowocowało spektakularnymi sukcesami terapeutycznymi, ujawniając przy tym wiele dokuczliwych, ubocznych skutków działania. Czy profilaktyka migreny może być skuteczna? Specjaliści nadal dostrzegają więc potrzebę dalszego poszukiwania skutecznych i bezpiecznych, najlepiej więc naturalnych, środków profilaktyki ataków bólu migrenowego. W swoich dociekaniach w tym temacie naukowcy skupili się więc też m.in. na środkach naturalnych, w tym aktywnych biologicznie składnikach pokarmowych. A co z tych dociekań wynika…? Posłuchajmy… Ryboflawina (witamina B2) Wynik krytycznego przeglądu 11 badań dotyczących zastosowania ryboflawiny w migrenie wykazał, że suplementacja witaminy B2 u osób dorosłych może odgrywać pozytywną rolę w zmniejszaniu częstotliwości i czasu trwania ataków migreny bez występowania jakichkolwiek, poważniejszych skutków ubocznych. Namazi N. et al. Supplementation with Riboflavin (Vitamin B2) for Migraine Prophylaxis in Adults and Children: A Review. Internat J Vit Nutr Res. 2015 Magnez Zgodnie z sugestiami American Migraine Foundation, dawki magnezu w przedziale od 400 do 500 mg dziennie mogą pomóc niektórym osobom w zapobieganiu atakom migrenowym. Według opinii specjalistów tej organizacji magnez jest szczególnie skuteczny w przypadku migren związanych z menstruacją oraz tych z towarzyszącą im aurą i omamami wzrokowymi. Przegląd badań nad skutecznością suplementacji magnezu w profilaktyce migreny udowodnił, że predyspozycje niektórych osób do ataków migreny są związane z niedoborem magnezu i że doustna suplementacja magnezu może zmniejszyć częstotliwość i intensywność ataków migrenowych. Chiu H-Y. et al. Effects of Intravenous and Oral Magnesium on Reducing Migraine: A Meta-analysis of Randomized Controlled Trials. Pain Physician 2016   Witamina D3 W badaniu klinicznym, wykonanym z udziałem 65 pacjentów w wieku pomiędzy 10 a 61 lat, którym przez 10 tygodni podawano witaminę D3 w dawce 50 tysięcy jednostek na tydzień, wykazano, że suplementacja witaminy D3 może być przydatna w zmniejszaniu częstotliwości ataków migrenowego bólu głowy u osób z predyspozycją do migreny. Mottaghi T. et al. Effect of Vitamin D supplementation on symptoms and C-reactive protein in migraine patients. J Res Med Sci. 2015 Koenzym Q10 W badaniu klinicznym, wykonanym z udziałem 42 pacjentów otrzymujących 300 mg koenzymu Q10 dziennie lub taką samą dawkę placebo, wykazano, że koenzym Q10 jest skuteczniejszy w trzecim miesiącu suplementacji od placebo pod względem zmniejszania częstości ataków migreny (-14.4% w grupie placebo i -47.6% w grupie koenzymu Q10), liczby dni z bólem głowy i dni z nudnościami, i jest ogólnie bardzo dobrze tolerowany przez organizm. Sandor P. S. et al. Efficacy of coenzyme Q10 in migraine prophylaxis: a randomized controlled trial. Neurology. 2005 Melatonina Przeprowadzono badanie kliniczne, w którym udział wzięło 196 kobiet i mężczyzn, w wieku pomiędzy 18 a 65 lat, doświadczających od 2 do 8 ataków migreny miesięcznie. Ochotników podzielono na 3 grupy, w których albo podawano im przez 3 miesiące po 3 mg melatoniny dziennie, albo po 25 mg amitryptyliny (leku wykorzystywanego w profilaktyce migreny), albo nieaktywne placebo. Średnia redukcja częstości bólu głowy wyniosła minus 2.7 dnia z migrenowym bólem głowy w grupie melatoniny, minus 2.2 dnia w grupie amitryptyliny i 1.1 dnia w grupie placebo. Melatonina znacząco zmniejszyła więc częstość występowania migrenowego bólu głowy w porównaniu z placebo. Melatonina okazała się skuteczniejsza od amitryptyliny w odsetku pacjentów z ponad 50-procentową redukcją częstości występowania objawów migrenowych, przy czym była znacznie lepiej tolerowana przez pacjentów niż amitryptylina. Leite Gonçalves A. et al. Randomised clinical trial comparing melatonin 3 mg, amitriptyline 25 mg and placebo for migraine prevention. J Neurol Neurosurg Psychiatry. 2016 Imbir W badaniu klinicznym, przeprowadzonym z udziałem 100 pacjentów otrzymujących proszek z imbiru lub lek przeciwmigrenowy sumatryptan przy pięciu kolejnych atakach migreny, dowiedziono, że w dwie godziny od zastosowania któregokolwiek z tych środków średnie nasilenie bólu głowy uległo znacznemu zmniejszeniu, a więc że skuteczność proszku z imbiru i sumatryptanu jest w tym przypadku podobna. Maghbooli M. et al. Comparison between the efficacy of ginger and sumatriptan in the ablative treatment of the common migraine. Phytother Res. 2014 Jak wykorzystać w praktyce wyniki tych badań? Jeżeli ktoś z Czytelników boryka się z problemami migrenowymi, może – oczywiście po uprzedniej konsultacji z lekarzem – przetestować któryś z omówionych wyżej środków naturalnych czy dietetycznych, albowiem każdy z nich jest łatwo dostępny, czy to jako produkt spożywczy, czy suplement diety. Jak jednak wskazuje teoria, korzystniej będzie chyba zestawić je razem w jednym przeciwmigrenowym programie suplementacyjnym, co pozwoli wykorzystać potencjalnie zachodzącą pomiędzy nimi synergię, polegającą na wzajemnym nasileniu efektów swojego dział [...]

  • Arginina na straży atrakcyjnej sylwetki
    Opublikowany : 2023-06-05

    Arginina jest aminokwasem z grupy aminokwasów proteogennych, czyli takich, które budują białka. Z kolei w przewadze z białek zbudowany jest niemal cały nasz organizm, ale przede wszystkim nasza muskulatura. Białkami są także enzymy zawiadujące komórkową przemianą materii oraz wiele hormonów systemowych i tkankowych, regulujących procesy życiowe całego organizmu. Arginina została uznana za aminokwas względnie niezbędny, czyli taki, który wprawdzie może być wytwarzany w ludzkim organizmie z innych aminokwasów, to jednak zapotrzebowanie na nią jest na tyle duże, że nie może zostać pokryte tylko na drodze własnej produkcji organizmu. Arginina jest więc niezbędnym składnikiem pokarmowym. Poza rolą jednej z „cegiełek” niezbędnych do budowy białek, arginina pełni w organizmie również inne rozliczne funkcje, z których najważniejszą wydaje się funkcja prekursora hormonu gazowego – tlenku azotu. Niedobór argininy skutkuje więc perturbacjami w produkcji tlenku azotu, podczas gdy optymalne zaopatrzenie organizmu w argininę – wzrostem produkcji i aktywności tego ważnego hormonu gazowego. Tlenek azotu, co jest najważniejszą pełnioną przez tę cząsteczkę funkcją, rozluźnia mięśnie gładkie naczyń krwionośnych, poszerzając ich światło, a co za tym idzie – utrzymuje optymalne ciśnienie krwi i właściwe dokrwienie, dotlenienie i odżywienie tkanek. Kolejną ważną funkcją pełnioną przez tlenek azotu jest rola czynnika anabolicznego, pobudzającego produkcję białek i włókien mięśniowych, skutkującą przyrostem masy i siły mięśni szkieletowych. Dlatego arginina powszechnie stosowana jest przez sportowców wyczynowych z dyscyplin siłowych i sylwetkowych oraz osoby aktywne fizyczne, pracujące nad poprawą sylwetki, jako suplement diety wspomagający rozwój umięśnienia. Jak jednak wynika z przeprowadzonego stosunkowo niedawno przeglądu badań naukowych (McNeal, 2016), suplementacja argininy nie tylko wpływa pozytywnie na rozwój tkanki mięśniowej, ale również na redukcję tkanki tłuszczowej, co sprzyja tzw. rekompozycji ciała, czyli pracy nad atrakcyjną, umięśnioną i pozbawioną otłuszczenia sylwetką. Jak informują nas autorzy wspomnianego przeglądu, wyniki badań na zwierzętach i ludziach pokazują, że metabolizm argininy ma wielokierunkowy wpływ na fizjologię ludzkiego organizmu. Otóż arginina i jej metabolity, takie jak homoarginina, dimetyloargininy, poliaminy, ornityna, prolina, kreatyna, agmatyna, glutaminian, mocznik i tlenek azotu, wpływają pozytywnie na równowagę zdrowotną wszystkich układów i narządów naszego organizmu. Oprócz szeroko przebadanego wpływu na układ sercowo-naczyniowy, arginina wykazuje jednocześnie wysoką aktywność w tkance mięśniowej i tłuszczowej. Jak bowiem wykazano w kilku badaniach, arginina zmniejsza masę białej tkanki tłuszczowej, zwiększając jednocześnie masę brunatnej tkanki tłuszczowej i masę mięśni szkieletowych. A przypomnijmy, że brunatna tkanka tłuszczowa, tak samo jak biała tkanka tłuszczowa, wychwytuje pochodzące z pożywienia kwasy tłuszczowe, tyle że w przeciwieństwie do białej nie magazynuje ich w postaci tłuszczu, tylko spala niezwykle intensywnie, zamieniając ich energię w ciepło. Im więcej mamy więc tej tkanki – tym mniej tłuszczu gromadzimy w organizmie. Ostatecznie więc suplementacja argininy, jak wynika z omawianego przeglądu, intensyfikuje proces spalania kwasów tłuszczowych oraz zwiększa aktywność tzw. enzymów lipolitycznych, degradujących cząsteczki tłuszczu zapasowego, magazynowanego w komórkach białej tkanki tłuszczowej. Przy czym jedno z uwzględnionych w przeglądzie badań wykazało, że arginina może również wpływać hamująco na proces powstawania adipocytów, czyli magazynujących tłuszcz komórek białej tkanki tłuszczowej. Wszystkie te odnotowane w badaniach, ważne i różnorodne efekty metaboliczne suplementacji argininy sugerują, zdaniem autorów przeglądu, że aminokwas ten może być środkiem nutriceutycznym, skutecznym w leczeniu otyłości oraz związanych z nią metabolicznych problemów zdrowotnych. Arginina może stanowić więc, jak podsumowują autorzy, godną wykorzystania, niedrogą opcję terapeutyczną otyłości, biorąc pod uwagę światową epidemię otyłości i związanych z nią chorób metabolicznych. Sławomir Ambr [...]

  • Soplówka odmładza mózg dzięki ergotioneinie
    Opublikowany : 2023-01-02

    Procesy starzenia się organizmu prowadzącą do stopniowego pogarszania się funkcji fizycznych i psychicznych człowieka na skutek zachodzących w jego organizmie zmian morfologicznych i funkcjonalnych, obejmujących jego aparatu ruchu i mózg, powodowanych m.in. przez pogłębiający się stres oksydacyjny przy obniżonej skuteczności działania mechanizmów antyoksydacyjnych. Obecnie, z uwagi na wzrost populacji ludzi w podeszłym wieku, kluczową kwestią stało się tzw. zdrowe starzenie. Dlatego naukowcy poświęcają ostatnio wiele wysiłku poszukiwaniu nowych strategii terapeutycznych i naturalnych substancji aktywnych biologicznie, które mogłyby potencjalnie hamować lub nawet odwracać niekorzystne skutki przebiegu procesu starzenia się organizmu. Reaktywne formy tlenu i azotu, fizjologicznie wytwarzane w niewielkim stopniu w metabolicznych procesach komórkowych, potencjalnie mogą wchodzić w interakcje z wieloma biomolekułami, zmieniając ich funkcje, zwłaszcza kiedy osiągają w komórkach wysokie stężenia. W przebiegu procesu starzenia się organizmu, komórki nerwowe mózgu nabierają tendencji do gromadzenia dysfunkcyjnych i zdegradowanych białek i organelli, szczególnie mitochondriów, co jest efektem zaburzenia równowagi oksydacyjnej: zwiększonej produkcji reaktywnych form tlenu i azotu przy zmniejszonej zdolności do obrony antyoksydacyjnej. Zazwyczaj środowisko komórkowe mózgu wykazuje wtedy oznaki upośledzonej bioenergetyki i neuroplastyczności, rozwoju stanu zapalnego i gromadzenia zmodyfikowanych oksydacyjnie cząsteczek i organelli. A zmiany te sprawiają, że starzejący się mózg jest podatny na zaburzenia neurodegeneracyjne, takie jak choroba Alzheimera czy Parkinsona. Soplówka jeżowata (Hericium erinaceus) to jadalny grzyb leczniczy o szerokiej aktywności zdrowotnej, w tym o działaniu przeciwutleniającym, przeciwzapalnym, przeciwstarzeniowym i nootropowym, czyli wspomagającym funkcje umysłowe. Natomiast ergotioneina jest siarkową pochodną aminokwasu histydyny, pobieraną przez ludzki organizm wyłącznie z dietą i zdolną do akumulacji nawet w relatywnie wysokich stężeniach, w niektórych komórkach i tkankach, w tym w mózgu, dzięki wyspecjalizowanemu transporterowi skrzętnie wychwytującemu ergotioneinę z przewodu pokarmowego i przenoszącemu ją do tkanek docelowych. Zdolnością syntezy ergotioneiny charakteryzują się jedynie grzyby, podczas gdy roślinny i zwierzęta nie potrafią samodzielnie syntetyzować tego związku. W badaniach in vitro i in vivo ergotioneina została scharakteryzowana jako bardzo silny antyoksydant, aktywny m.in. w mózgu. W badaniach w szczególności wykazano, że odpowiednie wysycenie mózgu ergotioneiną chroni jego neurony i zapobiega utracie jego funkcji poznawczych na skutek aktywności związków neurotoksycznych, takich jak b-amyloid, cisplatyna i D-galaktoza. Autorzy badania, do którego za chwilę przejdziemy, donosili już wcześniej o obecność różnych związków nootropowych, w tym ergotioneiny, w grzybni i owocnikach różnych szczepów soplówki jeżowatej, wykazując korzystny ich wpływ na funkcje poznawcze i ruchowe w przedklinicznym modelu badawczym fizjologicznego starzenia się organizmu. Ponieważ jednak ostatnio ustalili, że soplówka jeżowata charakteryzuje się szczególnie wysoką zawartością ergotioneiny przy jednocześnie stosunkowo niskim stężeniu innych związków aktywnych biologicznie, dlatego – wg ich własnych słów – wykorzystując jej ekstrakt, skorzystali z okazji, aby wykazać zasadniczo wyłączny efekt zapobiegawczego działania samej ergotioneiny na związane z wiekiem osłabienie funkcji lokomotorycznych żywego organizmu (Roda, 2022). Obiektem tego badania były dorosłe myszy, którym nie podawano lub podawano doustnie ekstrakt z soplówki do okresu ich późnej starości, w dawce odpowiadającej 1000 mg dziennie po przeliczeniu na wagę dorosłego człowieka. W badaniu tym, jak informują jego autorzy, ujawniono działanie profilaktyczne bogatego w ergotioneinę ekstraktu z soplówki, koncentrujące się na spadku sprawności ruchowej na skutek przebiegu procesu starzenia się organizmu, monitorowanego za pomocą spontanicznego testu behawioralnego. W badaniu tym wykazano neuroprotekcyjne działanie ekstraktu z soplówki w profilaktyce postępów procesu starzenia się organizmu, co przypisano szczególnie wysokiej zawartość ergotioneiny. Zdaniem autorów badania, ekstrakt z soplówki jawi się jako cenny kandydat na profilaktyczny środek przeciwstarzeniowy, znoszący związane z wiekiem dysfunkcje ruchowe, na drodze obniżania poziomu stresu oksydacyjnego, narastającego w miarę postępu procesu starzenia się organizmu. Jak zakładają autorzy badania, obserwowane efekty neuroprotekcyjne ekstraktu z soplówki należy przypisać szczególnie wysokiej zawartości w jego składzie ergotioneiny. Należałoby więc, zdaniem autorów badania, wykorzystać potencjał przyjmowanej w odpowiednich dawkach ergotioneiny w łagodzeniu i odwracaniu zależnych od wieku dysfunkcji organizmu, poprawiając w ten sposób jakość i wydłużając prognozowany czas życia człowieka. A podsumowując swoje badanie, jego autorzy zakomunikowali, że ich odkrycia uzasadniają zastosowanie ekstraktu z soplówki jeżowatej jako nowej strategii terapeutycznej do stosowania w placówkach geriatrycznych, w tym w domach opieki, w celu profilaktyki lub leczenia chorób związanych z wiekiem, poprawiającej jakość życia osób starszych. Sławomir Ambr [...]

  • Po co nam suplementy?
    Opublikowany : 2023-01-02

    Już z samej definicji, zadaniem suplementów diety, oferowanych zazwyczaj w formie kapsułek lub tabletek, jest uzupełnianie składników pokarmowych. Chodzi tu przede wszystkim o tzw. mikroskładnki pokarmowe, a więc głównie witaminy, minerały czy też aktywne biologicznie molekuły pochodzące z pokarmów roślinnych, takie jak flawonoidy, nazywane czasami czynnikami witaminopodobnymi lub quasiwitaminami. Otóż mikroskładniki albo musimy, tak jak w przypadku witamin i minerałów, albo przynajmniej powinniśmy, tak jak w przypadku flawonoidów, uzupełniać codzienną dietą. Problem w tym, że codzienna dieta może nie pokrywać w optymalnym dla zdrowia stopniu zapotrzebowania naszego organizmu na mikroskładniki pokarmowe, i w tym właśnie miejscu przychodzą z pomocą suplementy diety. Często jednak słyszymy też głosy przeciwników suplementacji, którzy twierdzą, że zapotrzebowanie organizmu na mikroskładniki diety powinno być pokrywane wyłącznie ze źródeł pokarmowych. Twierdzą oni, że zapotrzebowanie organizmu na mikroskładniki pokarmowe możemy łatwo pokryć, jedząc 5 porcji owoców i warzyw każdego dnia w proporcji 2:3. Ale przysłowiowym kubłem zimnej wody na głowy purystów żywieniowych powinny być coroczne raporty Enviromental Working Group (EWG). EWG to amerykańska organizacja, której zadaniem jest propagowanie zdrowego stylu życia, a także uświadamianie konsumentów o cechach i wpływie na organizm produktów, które codziennie nabywają sklepach. Organizacja ta, jak co roku, przygotowała raport, obejmujący 51 pozycji owoców i warzyw, uporządkowanych w kolejności od najbardziej do najmniej toksycznych. Stanowi on wynik badań U.S. Department of Agriculture and Food and Drug Administration nad zawartością pestycydów w krajowych i importowanych wersjach roślinnych produktów spożywczych. A przypomnijmy, że mówiąc o pestycydach, mamy głównie na myśli toksyczne dla ludzkiego organizmu środki ochrony roślin. Wprawdzie w Polsce nikt nie wykonuje podobnych raportów, ale także i u nas stosowane są podobne środki ochrony roślin, a wiele importowanych owoców i warzyw pochodzi z tych samych źródeł, z których pozyskuje je rynek amerykański. Spośród uwidocznionych na liście EWG produktów wytypowano 12 najbardziej i 15 najmniej skażonych pestycydami owoców i warzyw. Pierwszą grupę nazwano “parszywą dwunastką”, a drugą “czystą piętnastką”. Listę pokarmów roślinnych, zawierających najwięcej szkodliwych dla zdrowia substancji, otwierają truskawki. Otóż zgodnie z wynikami badań, jedna z próbek tych owoców zawierała ponad 20 różnych pestycydów. Wg raportu EWG najbardziej toksyczne owoce i warzywa, zgodnie z kolejnością, to truskawki, szpinak, nektarynki, jabłka, brzoskwinie, gruszki, wiśnie, winogrona, seler naciowy, pomidory, papryka i ziemniaki. Z kolei lista pokarmów roślinnych, uznanych za najmniej toksyczne, obejmuje słodką kukurydzę, awokado, ananasy, kapustę, cebulę, groszek, papaję, szparagi, mango, bakłażany, melony, kiwi, kantalupę, kalafiory i grejpfruty. No i teraz przyjrzyjmy się dla przykładu tylko dwóm produktom z parszywej dwunastki – truskawkom i winogronom. Otóż truskawki są dla naszego organizmu podstawowym źródłem fisetyny. Fisetyna jest niezwykle ważna jako mikroskładnik pokarmowy o aktywności przeciwstarzeniowej, albowiem likwiduje tzw. komórki starzejące się (senescent cells), które gromadzą się w tkankach z upływem lat, nie dzielą się i nie odnawiają tkanek, tylko produkują czynniki prozapalne, sprzyjające postępom procesów starzenia się organizmu i rozwojowi chorób związanych z wiekiem. Z kolei winogrona są głównym źródłem resweratrolu – mikroskładnika pokarmowego, aktywującego enzymy z grupy sirtuin, nazwane przez naukowców „enzymami młodości”. Jak bowiem dowiodły badania, wysoka aktywność sirtuin chroni ludzki organizm przed postępem procesu starzenia się organizmu i rozwojem chorób wieku późnego. Gdyby więc rynek suplementów diety nie oferował nam fisetyny i resweratrolu w postaci kapsułek, uzupełnianie tych mikroskładników pokarmowych samą dietą mogłoby przynieść więcej szkody niż pożytku, albowiem wraz z pożytecznymi dla zdrowia mikroskładnikami pokarmowymi, wprowadzalibyśmy do organizmu wysokie dawki toksycznych pestycydów. Sławomir Ambr [...]

  • Wpływ magnezu na nastrój zależy od jego formy
    Opublikowany : 2023-01-02

    Magnez jest pierwiastkiem o fundamentalnym znaczeniu dla wielu reakcji komórkowych i procesów życiowych, przebiegających w ludzkim organizmie. Przykładowo jest jednym z pięciu podstawowych pierwiastków kontrolujących gospodarkę wodno-elektrolitową organizmu, razem z potasem, sodem, wapniem i chlorem. Magnezu, jako współczynnika wymaga ponad 300 reakcji metabolicznych, spośród których za najważniejsze uznawane są: metabolizm cukrów, tłuszczów i białek oraz synteza ATP – cząsteczki będącej nośnikiem energii metabolicznej, napędzającej skurcze włókien mięśniowych oraz ogólnie wszystkie procesy życiowe, przebiegające w organizmie człowieka. Udziału magnezu wymaga również proces syntezy białek, który regeneruje i buduje nasze tkanki, a szczególnie tkankę mięśniową. Magnez to jednocześnie fizjologiczny regulator stabilności błon biologicznych, jak również czynnik zapewniający prawidłową funkcjonalność układu sercowo-naczyniowego, nerwowo-mięśniowego, odpornościowego i hormonalnego oraz ośrodkowego układu nerwowego, czyli głównie mózgu. I chyba z tych ostatnich właściwości najlepiej jest nam znany magnez. Z uwagi na pozytywny wpływ magnezu na nastrój i poziom stresu, niektórzy nazywają nawet suplementy tego pierwiastka „naturalnym valium”. Jednak sięgając po suplementy magnezu jako środki wpływające pozytywnie na nastrój, wiele osób albo przyjmuje zbyt niskie dawki tego pierwiastka, albo korzysta z takich form magnezu, które nie są właściwie przyswajane przez organizm i dystrybuowane do mózgu. A w takiej sytuacji nie dziwi, że nie zauważają żadnej poprawy w obszarze poprawy nastroju, reakcji na stres czy jakości snu. W badaniach naukowych stosunkowo dobrze udokumentowany został związek pomiędzy niedoborem magnezu a lękiem. Jednakże, obok zaburzeń lękowych, niski poziom magnezu został jednocześnie powiązany w badaniach z wysokim poziomem stresu, depresją, bezsennością lub zaburzeniami snu, bólami głowy wynikającymi z nadmiernego napięcia mięśni karku oraz permanentnym zmęczeniem. Specjaliści uważają, że dążąc do optymalnego zaopatrzenia organizmu w magnez, pierwszym źródłem tego pierwiastka, na którym należy się oprzeć, powinna być nasza codzienna dieta. I chociaż nie jest to zadanie niewykonalne, gdyż relatywnie duże ilości magnezu znajdujemy w zielonych warzywach, pełnych ziarnach zbóż, nasionach roślin strączkowych i orzechach, w praktyce jednak trudne i kłopotliwe. W rzeczywistości bowiem tylko zielone warzywa liściaste są dobrym źródłem magnezu, podczas gdy ziarna zbóż, nasiona roślin strączkowych i orzechy zawierają związek zwany kwasem fitynowym, który może zmniejszać zdolność organizmu do przyswajania magnezu. Zresztą nie tylko magnezu, ale i innych niezbędnych minerałów, a w szczególności takich, jak cynk i żelazo. Przy czym zbilansowana dieta może być rzeczywiście bazą optymalnego spożycia magnezu dla przeciętnego człowieka, może nie być jednak wystarczającym źródłem tego pierwiastka dla osób z problemami psychicznymi, wymagających wyższego dawkowania magnezu, a to przynajmniej z dwóch powodów: Intensywne, wysokotowarowe uprawy rolne wyczerpują zasoby magnezowe gleby, a techniki przetwórcze żywności obniżają poziom tego pierwiastka w gotowych produktach rynkowych nawet o 80% od ich wartości wyjściowej. Uwarunkowania osobnicze, często kształtowane genetycznie, wpływają na to, ile magnezu potrzebuje dana osoba do zdrowego funkcjonowania. I jak sugerują specjaliści, osoby z lękiem, depresją i bezsennością potrzebują zwykle więcej magnezu, aniżeli mogą uzyskać z pożywienia. Tak więc w przypadku problemów z nastrojem suplementy magnezu mogą być dobrym rozwiązaniem. Jednakże przy wyborze suplementu magnezu należy kierować się w tej sytuacji dwoma kryteriami: Biodostępnością, czyli zdolnością przyswajania pierwiastka z suplementu magnezu przez organizm. Dostępnością dla mózgu, czyli zdolnością danej formy magnezu do przekraczania ochronnej bariery krew-mózg. Często stosowane formy prostych soli magnezu, takie jak tlenek, węglan czy siarczan magnezu, odznaczają się bardzo niską biodostępnością. Ponieważ się prawie nie wchłaniają, stosowane w wyższych dawkach przechodzą do światła jelit, gdzie zwiększając ciśnienie osmotyczne, powodują luźne stolce, dlatego najlepiej nadają się do łagodzenia zaparć i w dawniejszych czasach stosowane były nawet powszechnie jako środki przeczyszczające. Natomiast równie popularne, organiczne sole tego pierwiastka, takie jak przykładowo mleczan, jabłczan czy cytrynian magnezu, to już bez wątpienia efektywne formy suplementów. A szczególnie cytrynian magnezu cechujący się, zgodnie z wynikami badań naukowych, bardzo wysoką biodostępnością. Niemniej na podstawie przeprowadzonych dotąd badań można powiedzieć, że istnieją przynajmniej dwie formy magnezu, które wykazują zdolność większego przenikania przez barierę krew-mózg, co czyni je lepszymi opcjami suplementacji w przypadku osób z zaburzeniami lękowo-depresyjnymi. Taurynian magnezu to cząsteczka sprzęgająca magnez z aminokwasem tauryną, która wykazuje w mózgu aktywność uspokajającą, neuroprotekcyjną i przeciwzapalną. I wiele wskazuje na to, że to właśnie tauryna pomaga magnezowi przedostać się do mózgu. W niedawno wykonanym badaniu suplementacja acetylotaurynianu magnezu zwiększała poziom magnezu w mózgu bardziej, niż inne formy tego pierwiastka (Hosgorler, 2020). Glicynian magnezu to cząsteczka sprzęgająca magnez z aminokwasem glicyną. Glicyna jest aminokwasem, który pełni w mózgu funkcję ważnego neuroprzekaźnika. Suplementacja glicyny może poprawić jakość snu, dzięki czemu ta forma magnezu jest dobrym wyborem dla osób cierpiących na bezsenność. I jak wykazały wstępne badania, glicynian magnezu może rzeczywiście podnosić poziom magnezu w tkance nerwowej mózgu. W oparciu o aktualne dane naukowe, taurynian magnezu i glicynian magnezu mogą poszczycić się największą liczbą wyników badań potwierdzających ich pozytywny wpływ w przypadkach zaburzeń zdrowia psychicznego. Dlatego też, zdaniem specjalistów-psychiatrów z Harvardu i Yale (Chandra, 2022), taurynian magnezu i glicynian magnezu to dwie formy suplementów tego pierwiastka, najlepsze jako pomoc osobom z problemami psychicznymi. Rzeczywiście osoby z problemami psychicznymi potrzebują więcej magnezu niż przeciętni ludzie, niemniej jednak, jak podkreślają specjaliści, decyzję o włączeniu do diety suplementu magnezu zawsze powinny konsultować ze swoim lekarzem, a szczególnie wtedy, gdy dobowa podaż tego pierwiastka miałaby przekraczać oficjalnie zalecane do spożycia normy. Sławomir Ambr [...]

  • Astaksantyna – barwa masy
    Opublikowany : 2022-11-28

    Astaksantyna to barwnik karotenoidowy, nieco podobny do popularnego beta karotenu, tyle że o wyższej i trochę innej aktywności. Astaksantyna systematycznie zyskuje popularność od drugiej połowy lat 90., szczególnie pośród kobiet. Głownie z tego powodu, że – jak dowiedziono kilkoma badaniami – spowalnia procesy starzenia się skóry, poprawia jej nawilżenie, elastyczność, odcień oraz zapobiega powstawaniu zmarszczek i przebarwień. Zwolenników przysparza jej również dobroczynny wpływ na układ krążenia, objawiający się obniżeniem poziomu triglicerydów, wolnych kwasów tłuszczowych i frakcji ‘złego cholesterolu’ we krwi, podwyższeniem poziomu frakcji ‘dobrego cholesterolu’, redukcją złogów miażdżycowych w naczyniach krwionośnych, obniżeniem ciśnienia tętniczego oraz ochroną mięśnia sercowego przed zawałem i jego sutkami. Zdolność do ochrony narządu wzroku i ośrodkowego układu nerwowego każe upatrywać w niej idealnego suplementu dla intelektualistów, którzy używają do pracy głównie mózgu i godzinami wpatrują się w ekran komputera. Coraz częściej po astaksantynę sięgają również sportowcy, chociaż dotyczy to głównie przedstawicieli dyscyplin wytrzymałościowych, bo siłacze podchodzą do niej wciąż jeszcze, jak przysłowiowy ‘pies do jeża’. W kilku badaniach dowiedziono bowiem bezspornie, że barwnik ten ułatwia rozwój wytrzymałości. A że wykazuje też aktywność przeciwzapalną, znakomicie sprawdza się w zapobieganiu i leczeniu tak przykrych dolegliwości związanych z wyczynowym uprawianiem sportu, jak np. osławiony ‘łokieć tenisisty’. Natomiast, co do rozwoju masy mięśniowej, dane wydają się z pozoru niekompletne. Gdy jednak dokładnie przyjrzymy się tym pracom – dojdziemy do wniosku, że astaksantyna to równie dobry suplement dla siłaczy, a w szczególności dla przedstawicieli dyscyplin sylwetkowych. Atletyczne tuczniki Jakie więc mamy dowody na to, że astaksantyna działa anabolicznie i wykazuje przydatność w budowaniu masy mięśniowej – czy ogólniej – w kształtowaniu sylwetki…? Zacznijmy od prac na zwierzętach… Tutaj, jak często się zdarza przy testowaniu związków anabolicznych, z pomocą przychodzą nam ośrodki badawcze, pracujące na rzecz gospodarki wiejskiej, poszukujące legalnych i bezpiecznych środków zwiększających masę mięsną zwierząt hodowlanych… W 1995 roku, Inborr – dodając astaksantynę do paszy kurcząt – uzyskał szybszy wzrost ich masy ubojowej oraz procentowo znacznie wyższy udział mięsa w tej masie. Zachęcony tym rezultatem, powtórzył rok później podobną procedurę na młodych tucznikach; doświadczenie na świnkach dało podobne efekty, jak na kurczakach. Yang, dodając w 2006 astaksantynę do paszy tuczników na 14 dni przed ubojem, uzyskał tusze o znacznie większym udziale mięsa i znacznie mniejszej zawartości tłuszczu. Ostatnio jakością wieprzowiny zajmował się bodaj Bergstrom… W 2009 roku, badacz ten podawał świniom przez 26 dni przed ubojem – albo samą paszę, albo taka samą paszę, tyle że wzbogaconą niskim, średnim lub wysokim dodatkiem astaksantyny. U wszystkich świnek karmionych barwnikiem doszło do wyraźnego spadku masy tłuszczu i wyraźnego wzrostu beztłuszczowej masy mięsa, z tym – co najciekawsze – że zmiany te były największe w grupach otrzymujących niskie i średnie dawki astaksantyny. W tym miejscu warto może wskazać na różnicę w aktywności pomiędzy astaksantyną a podobnym do niej chemicznie, ale znacznie tańszym, beta karotenem: zwierzęta otrzymujące wysokie dawki beta karotenu uzyskiwały większą masę ciała w porównaniu z grupą kontrolną (Staniaszek, 2008), tyle że – obok mięśniowej – obserwowano tu równie wysoki wzrost masy tkanki tłuszczowej. Astaksantynę badano też kilkukrotnie na zwierzętach laboratoryjnych, w kontekście jej ewentualnego wpływu na tężyznę fizyczną oraz parametry wysiłkowe i metaboliczne. Niektóre z tych badań wydają się mieć wyraźną wymowę, co do wartości tego karotenoidu w kształtowaniu atletycznej sylwetki… Aoi podawał np. w 2003 roku astaksantynę myszom, obserwując po 3 tygodniach suplementacji mniejszy – w porównaniu z grupą kontrolną – rozpad mięśni po intensywnym wysiłku fizycznym, mierzony poziomem zdegradowanych białek i kinazy kreatynowej, jak również obniżoną infiltrację tkanki mięśniowej neutrofilami – komórkami immunologicznymi, generującymi kolejne uszkodzenia w okresie restytucji powysiłkowej. Wyniki te mogą świadczyć o przydatności astaksantyny jako suplementu antykatabolicznego – hamującego rozpad białek i przyczyniającego się tym sposobem do rozwoju masy mięśniowej. W 2006 roku, astaksantynę na tych samych gryzoniach badał Ikeuchi. W grupie myszy, pałaszujących przez 5 tygodni ten barwny suplement, badacz zaobserwował znaczny wzrost wytrzymałości w teście pływania (to mniej nas interesuje), jak również – co tutaj ważniejsze – dużo niższe stężenie kwasu mlekowego w mięśniach po wysiłku oraz większe zużycie kwasów tłuszczowych na cele energetyczne. Intensywniejsze spalanie tłuszczu może przełożyć się na lepszą rzeźbę mięśni (wiadomo!), zaś mniejsze zakwaszenie – na większą ich masę, do czego później powrócę… W tym samym roku, Ikeuchi wykonał jeszcze jedno badanie na myszach: tym razem podawał astaksantynę lub nie podawał jej gryzoniom przekarmianym wysokokaloryczną, wysokotłuszczową dietą, porównując metaboliczne efekty takiego postępowania z grupą zwierząt żywionych w sposób normatywny i zbilansowany. Astaksantyna spowolniła przyrost wagi ciała tuczonych myszy, poprzez spektakularne zahamowanie rozwoju tkanki tłuszczowej. Obniżyła też poziom triglicerydów i cholesterolu, i – co niezwykle ciekawe – powstrzymała przerost wątroby, wynikający ze stłuszczenia tego narządu. Korzyści płynące z hamowania przyrostu masy tłuszczu zapasowego są oczywiste dla wszystkich przedstawicieli dyscyplin sylwetkowych, natomiast zdolność astaksantyny do protekcji wątroby powinna zainteresować szczególnie sportowców używających środków dopingujących w celu rozwoju masy mięśniowej, gdyż stłuszczenie i inne dysfunkcje tego narządu są częstymi powikłaniami nadużywania sterydów anabolicznych w sporcie. Aoi powrócił do badań na myszach w 2008 roku… Tym razem podawał astaksantynę gryzoniom zmuszanym do biegu, kontynuowanego do całkowitego wyczerpania sił. W ten sposób udowodnił, że barwnik ten stymuluje lipolizę – rozpad molekuł tłuszczu zapasowego, oszczędzając jednocześnie glikogen – mięśniowy zapas glukozy, odpowiedzialny za wytrzymałość siłową mięśni i stanowiący – na skutek zdolności wiązania dużej ilości wody – pokaźną cześć ich masy. Dowiódł również, że astaksantyna zwiększa produkcje energii z tłuszczów, gdyż ochrania przed utlenianiem i utratą aktywności CPT1 – enzym wiążący kwasy tłuszczowe z karnityną, inicjującą ich spalanie poprzez wprowadzanie do mitochondriów. Człowiek nie świnia… Chociaż niektórzy ludzie to świnie, nie możemy uogólniać, a tym bardziej przenosić bezkrytycznie wyników badań wykonanych na tych zwierzętach, na ludzi. Jeżeli jednak wyniki pilotażowych prób na zwierzętach znajdują chociażby częściowe potwierdzenie w doświadczeniach z udziałem człowieka, wtedy ‘łamigłówka’ zaczyna już układać się nam w spójną, logiczną całość… I tak np. Sawaki Keisuke potwierdził w 2002 roku wpływ astaksantyny na obniżanie gromadzenia kwasu mlekowego w trenowanych mięśniach, podając przez 4 tygodnie 6 mg tego suplementu dwudziestoletnim sportowcom. W porównaniu z grupą placebo – stężenie kwasu mlekowego po biegu na 1200 m było w grupie astaksantyny niższe o prawie 29 procent. Redukcja kumulacji kwasu mlekowego ma ogromne znaczenie dla doraźnych zdolności wysiłkowych, gdyż ten uboczny produkt spalania glukozy jest sprawcą bólów mięśniowych podczas ćwiczeń, a tym samym – czynnikiem limitującym czas kontynuowania wysiłku. Czy może mieć jednak też przełożenie na rozwój muskulatury i modelowanie sylwetki…? Otóż, może…! Musimy wiedzieć, że enzymy kataboliczne, niszczące białka mięśniowe i utrudniające tym samym przyrost muskulatury, pracują najwydajniej przy wysokim zakwaszeniu środowiska komórek mięśniowych. Im więc mniej kwasu – tym mniej dotkliwy katabolizm. Skoro, jak wyżej pisałem, kwas mlekowy jest produktem ubocznym spalania glukozy, niższy jego poziom świadczy o tym, że w tracie wysiłku organizm spalił więcej kwasów tłuszczowych (znowu znajdujemy u ludzi potwierdzenie wyników badań na zwierzętach), a to przecież – co nie wymaga dodatkowego komentarza – efekt niezwykle korzystny dla kształtowania beztłuszczowej masy mięśniowej. Kwas mlekowy jest produktem ubocznym spalania glukozy (wiemy), ale tylko szczególnego etapu tego procesu – przebiegającego bez udziału tlenu, nazywanego glikolizą beztlenową. W ten sposób spalają glukozę głównie szybkokurczliwe włókna mięśniowe typu II B. Wprawdzie włókna te są grube i łatwo zwieszają objętość, to ich procentowa zawartość jest w mięśniach relatywnie niewielka, więc nie przyczyniają się one w wymiernym stopniu do rozwoju masy mięśniowej. Prawdopodobnie odpowiadają tylko za szybkość i siłę. Ani bowiem typowy trening siłowy, ani szybkościowy, nie prowadzą do tak spektakularnego rozwoju masy mięśniowej, jakiego wymagają kulturyści. Jak wynika z praktyki metodyki treningowej – najskuteczniejszym stymulantem przerostu muskułów jest trening oporowy o dużej objętości, a więc taki, który angażuje w największym stopniu szybkokurczliwe włókna mięśniowe typu II A. I faktycznie – badania histologiczne mięśni kulturystów ujawniły głównie przerost włókien typu II A, bez większych zmian w strukturze typu II B. Okazuje się również, wbrew powszechnemu mniemaniu, że średnio ok. 40% masy mięśni kulturystów tworzą wolnokurczliwe włókna typu I. Teraz chodzi o to, że włókna typu II A i I spalają glukozę i kwasy tłuszczowe na szlakach tlenowych, i nie przyczyniają się w uchwytnym stopniu do kumulacji kwasu mlekowego. Mniejsze stężenie kwasu mlekowego w mięśniach po treningu ma więc swoją wymowę i może nas informować, że doszło do wzrostu masy mięśniowej, gdyż wzrost ten determinowany jest przez przerost włókien II A i I, a im więcej tych włókien, czyli – im większa masa mięśniowa, tym sprawniejsze spalanie tlenowe podczas wysiłku i niższa koncentracja kwasu mlekowego. W 1997 roku, Malmsten podzielił czterdziestu młodych (17-19 lat) chłopców, uczniów szkoły medycznej, na dwie równe grupy, podając jednej przez 6 miesięcy 4 mg astaksantyny, zaś drugiej – placebo. Po zakończeniu eksperymentu, nie odnotowano znaczącej różnicy w przyroście ogólnej wagi ciała, związanym z procesem dojrzewania; uczniowie z grupy astaksantyny przybrali średnio 1 kilogram, zaś z grupy placebo – 2,1 kilograma. Należy ubolewać, że nie wykonano tu pomiaru składu ciała, co pozwoliłoby określić proporcję pomiędzy tkanką tłuszczową a mięśniową. Niemniej, zestawiając tę informację z wynikami uzyskanymi w omawianych wyżej badaniach, możemy podejrzewać, że niższa progresja wagi w grupie astaksantyny mogła mieć przyczynę w redukcji tkanki tłuszczowej. Najprawdopodobniej więc, w grupie placebo ogólna waga ciała wzrosła o większą wartość, gdyż doszło do jednoczesnego, proporcjonalnego przyrostu masy tkanki mięśniowej i tłuszczowej. Natomiast w grupie astaksantyny, z uwagi na preferencyjne spalanie tłuszczu, ten jeden kilogram mógł być kilogramem czystego mięsiwa. Przed rozpoczęciem doświadczenia zmierzono siłę uczestników w teście uginania nóg na tzw. maszynie Smitha. Kiedy test ten powtórzono po 6 miesiącach, uczniowie z grupy placebo wykonali średnio po 9 ugięć więcej, podczas gdy ich koledzy z grupy astaksantyny – uwaga (!) – po 27. Przyrost siły mierzony tym testem wyniósł więc w pierwszej grupie tylko 22, natomiast w drugiej – 62 procent. Łatwo zauważyć, że nie chodziło tu o rozwój siły maksymalnej, tylko tzw. siły wytrzymałościowej czy też wytrzymałości siłowej. Musimy wiedzieć, że rozwój tej cechy motorycznej warunkują głównie włókna szybkokurczliwe typu II A, a więc te same, które w najwyższym stopniu odpowiadają za rozwój masy mięśniowej. Jeżeli poprawie ulega więc wytrzymałość siłowa, możemy być niemal pewni, że wzrasta objętość włókien II A, a to z kolei dobra prognoza co do rozwoju masy mięśniowej. Zaznaczmy, że uczniowie – jak podali autorzy badania – nie byli poddani programowi ćwiczeń siłowych, a korzystali jedynie z takich form rekreacji ruchowej, jak biegi i gry zespołowe. Należy więc podejrzewać, że suplementacja astaksantyny w połączeniu z treningiem oporowym mogłaby przynieść spektakularny efekt w postaci przyrostu masy muskułów. Aż prosi się o takie badanie! Może ktoś się zlituje i w końcu je wykona…?! Jeszcze jedno badanie wykonane na ludziach wydaje się niezmiernie ciekawe w kontekście zachowania zdrowia i pracy nad sylwetką… Angwafor podawał w 2008 roku 42 zdrowym mężczyznom w wieku 37-70 lat astaksantynę z ekstraktem palmy sabalowej, badając jej wpływ na poziom testosteronu, dihydrotestosteronu (DHT) i estradiolu. Obraz hormonalny uległ tu wyraźnej zmianie już po 3 dniach suplementacji. Natomiast po dwóch tygodniach – poziom testosteronu wzrósł bardzo spektakularnie, zaś poziom DHT i estradiolu wyraźnie się obniżył. Powołując się na wcześniejsze badania prowadzone poza organizmem (in vitro), autorzy postulowali, że efekt ten mógł być zależny od hamującego działania astaksantyny na reduktazę i aromatazę – enzymy przekształcające testosteron w DHT i estradiol. Wysoki poziom testosteronu, co wszyscy wiemy, sprzyja rozwojowi muskulatury i redukcji tkanki tłuszczowej. Natomiast obniżenie poziomu estradiolu może mieć kluczowe znacznie dla estetyki ciała, o czym dobrze wiedzą zawodnicy dyscyplin sylwetkowych, gdyż hormon ten sprzyja zatrzymaniu wody pod skórą oraz gromadzeniu tłuszczu w okolicach sutków (lipomastia), ud i pośladków. Znaczący jego nadmiar może doprowadzić do rozwoju ginekomastii (kobiecego wyglądu i budowy męskich piersi), jak ma to czasami miejsce po długich kuracjach sterydowych, kiedy to podawany w nadmiarze testosteron przekształcany jest gremialnie w estradiol, przez wspominaną wyżej aromatazę. Estradiol i powstający przy współudziale reduktazy DHT odpowiadają też za przerost prostaty oraz blokowanie osi podwzgórze-przysadka-gonada skutkujące spadkiem produkcji własnego testosteronu i zanikiem jąder – przykre efekt uboczne nadużywania testosteronu i innych sterydów anabolicznych w celach dopingowych. W 2009 roku, Iwabayashi przeprowadził badanie na 35 zdrowych kobietach po menopauzie, które – paradoksalnie – powinno szczególnie zainteresować kulturystów… Nobliwym niewiastom podawano tu 12 mg astaksantyny przez 8 tygodni, obserwując wpływ tej substancji na różne parametry fizyczne i biochemiczne, związane z procesami starzenia się organizmu. Zaobserwowano wiele niezmiernie pozytywnych efektów działania astaksantyny, ale najciekawsze w kontekście dzisiejszych rozważań wydają się trzy: prawie 23-procentowy spadek poziomu kortyzolu, obniżenie masy tłuszczu całkowitego średnio o 210 g oraz (uwaga!) średni przyrost masy mięśniowej o 90 gramów. (Odnotowano też niewielki wzrost poziomu insuliny i IGF-1, jednak wartości te uznano za niezamienne statystycznie.). Mamy więc tutaj nareszcie bezpośrednie potwierdzenie na ludziach efektu obserwowanego u zwierząt: spożycie astaksantyny sprzyja rozwojowi masy mięśniowej. A jeżeli ktoś powie, że niecałe 100 g mięsa przez 8 tygodni to mało, to z nim się absolutnie nie zgodzę! Zauważmy, że doświadczenie przeprowadzono na kobietach w starszym wieku i to mało aktywnych fizycznie, korzystających z form lekkiej rekreacji ruchowej średnio 2 razy w tygodniu. A wyniki badań większości środków anabolicznych – np. sterydów – jednoznacznie wskazują, że ich wpływ na rozwój masy mięśniowej ujawnia się spektakularnie dopiero w połączeniu z ciężkim treningiem siłowym. Jak to możliwe…? Nie trzeba chyba przypominać, że kortyzol (o którym mowa powyżej) to hormon kataboliczny i lipogenetyczny, niszczący mięśnie i rozbudowujący tkankę tłuszczową, więc spadek jego poziomu będzie zjawiskiem korzystnym dla kształtowania sylwetki. Insulina i insulinopodobny czynnik wzrostu typu 1 (IGF-1) to z kolei hormony anaboliczne, rozwijające tkankę mięśniową; szczególnie silnie – ten drugi. Wprawdzie, w ostatnio omówionym badaniu, ich wzrost był niewielki i niezamienny statystycznie, to jednak w 2011 roku Koumei Yazaki udowodnił, że astaksantyna wzmacnia w komórkach szlaki sygnałowe insuliny i IGF-1, które w przypadku obu tych hormonów są bardzo podobne. Natomiast w 2009 – Miyashita, że bliźniaczka astaksantyny – fukoksantyna – zwiększa wrażliwość tkanek na insulinę. Takie same efekty działania astaksantyny na gryzonie obserwowali: Uchiyama w 2002, Hussein w 2007 i Preuss w 2011, a w 2008 – ponownie Uchiyama – ale tym razem na ludzi. Insulina rozwija również tkankę tłuszczową, kiedy jednak mówimy o wzroście wrażliwości tkanek na jej aktywność, to chodzi tu głównie o wpływ tego hormonu na tkankę mięśniową; jego wpływ na tkankę tłuszczową ulega wtedy proporcjonalnemu obniżeniu, tak że suplementy zwiększające wrażliwość tkanek na insulinę obniżają zazwyczaj ostatecznie masę tłuszczu całkowitego, podwyższając przy tym masę białek mięśniowych. Astaksantyna poprawia pracę insuliny i IGF-1 nie tylko poprzez wpływ na szlaki sygnałowe tych hormonów (Yazaki, 2011) oraz ochronę komórek beta trzustki produkujących insulinę (Uchiyama, 2002), ale również poprzez optymalizację wzajemnego stosunku dwóch ważnych hormonów tkankowych – TNF alfa do adiponektyny. Barwnik ten obniża poziom pierwszego, a jednocześnie podwyższa drugiego czynnika w ludzkim organizmie (Uchiyama, 2008). Wiele natomiast wskazuje na to, że taka optymalizacja może leżeć u podstaw rozwoju umięśnionej, odtłuszczonej sylwetki… TNF alfa, w zależności od stężenia, wykazuje przeciwstawny wpływ na mięśnie i tkankę tłuszczową. Produkowany w małych ilościach tuż po zakończeniu treningu – aktywuje czynnik transkrypcyjny NFkB (później jeszcze do tego powrócę) pobudzający geny do produkcji białek mięśniowych oraz kinazę mTOR – enzym katalizujący proces syntezy tych białek, i ostatecznie sprzyja naprawie uszkodzonych włókien mięśniowych. Jednocześnie, utrzymujący się długo, wysoki poziom TNF alfa zmniejsza czułość receptora insulinowego oraz wrażliwość tkanki mięśniowej na insulinę i IGF-1, blokuje syntezę insuliny i IGF-1, zaburza produkcję energii w mitochondriach, nadmiernie pobudza wytwarzanie wolnych rodników tlenowych (o rodnikach też jeszcze powiem więcej za chwilę), hamuje dojrzewanie młodych komórek mięśniowych (komórek satelitarnych) i ostatecznie upośledza rozwój muskulatury. W tkance tłuszczowej, w odpowiednim stężeniu, hamuje budowę tłuszczu (lipogenezę) i intensyfikuje jego rozpad (lipolizę), jednak w wysokim ogranicza produkcję tzw. białek rozprzęgających (UCP), a co za tym idzie – termogenezę – spalanie tłuszczu z rozproszeniem energii termicznej. Wprawdzie stężenie TNF alfa wzrasta w efekcie jednorazowego treningu siłowego, to jednak jego poziom jest generalnie dużo niższy w organizmach siłaczy, aniżeli osób nietrenujacych. Do największego, 300-procentowego piku tego hormonu doprowadza długi trening wytrzymałościowy, trwający powyżej 2 godzin. Tak samo długi trening siłowy skutkuje jedynie 50-procentowm wzrostem poziomu TNF alfa. Natomiast 30-minutowe treningi siłowe nie powodują tutaj uchwytnych zmian lub nawet obniżają stężenie naszego hormonu. Tak więc, w procesie adaptacji do wysiłków siłowych, organizm sportowca dąży raczej – jak widać – do utrzymania korzystnie niskiego poziomu TNF alfa, w czym pomocna okazuje się – jak wiemy – astaksantyna. Adiponektyna zwiększa poziom i tempo spalania kwasów tłuszczowych w mięśniach i wątrobie. Przez pewien czas uważano, który to pogląd ostatnio obalono, że hormon ten – chociaż poprawia wydolność organizmu – może mieć negatywny wpływ na rozwój masy mięśniowej. Chodziło o to, że główny przekaźnik sygnału adiponektyny – niejaka kinaza AMPK – obniża aktywność wspominanej kinazy mTOR, katalizującej proces syntezy białek mięśniowych. Okazało się jednak, że wpływ ten jest minimalny (lub zupełnie nie występuje) w okresie największej aktywności mTOR, a więc w niedługim czasie po zakończeniu treningu. W późniejszej fazie regeneracji muskulatury, hamowanie mTOR okazuje się nawet korzystne dla przebiegu procesów anabolicznych, gdyż enzym ten obniża czułość receptorów insulinowych. I faktycznie – adiponektyna zwiększa wrażliwość tkanki mięśniowej na insulinę, między innymi poprzez ograniczanie aktywności mTOR. Hormon ten zmniejsza też produkcję TNF alfa, dbając o utrzymanie jego poziomu w zakresach korzystnych dla rozwoju umięśnienia. Co więcej: AMPK zwiększa biogenezę, a więc i liczbę mitochondrów – organelli komórkowych, produkujących energię użyteczną z glukozy i kwasów tłuszczowych. Zwiększa też produkcję miogennego czynnika wzmacniającego typu 2 (MEF2), co wpływa dodatnio na proces rozwoju tkanki mięśniowej. Jak dowiedziono w badaniach na zwierzętach (Underwood, 2008) – wysoka aktywność AMPK koreluje z wysokim poziomem umięśnienia i niskim stopniem otłuszczenia tkanki mięśniowej. Ksantofile – grupa karotenoidów, do której należy astaksantyna – zaliczane do reksinoidów, czyli związków wykazujących aktywność ważnego hormonu anabolicznego – kwasu retinowego. Reksinoidy kształtują aktywność takich hormonów, których receptory uwrażliwiane są przez receptory kwasu retinowego. W ten sposób aktywowane są m.in. receptory hormonów tarczycy, witaminy D i tzw. proliferatorów peroksysomów (PPAR), biorące czynny udział w procesach związanych z rozwojem tkanki mięśniowej – z jednej strony, a redukcją tkanki tłuszczowej – z drugiej. Kwas retinowy inicjuje dojrzewanie młodych komórek mięśniowych, jak też wspomaga pracę znanej nam już kinaz mTOR, katalizującej proces syntezy białek mięśniowych. Receptory kwasu retinowego występują szczególnie obficie w mięśniach i jadrach. To pokazuje, że muszą mieć one ogromne znacznie dla tkanek tych narządów. Widzimy, że w mięśniach wspomagają procesy anaboliczne i regeneracyjne, natomiast w jądrach angażują się w mechanizm produkcji testosteronu. Możliwe więc, że wyżej wspomniany, dodatni wpływ astaksantyny na poziom tego hormonu wynikał między innymi z aktywacji receptorów retinoidowych, egzystujących w komórkach jąder. Jeżeli więc w tym miejscu podsumujemy powyższe informacje i przypomnimy wynik badania Angwafora, w którym astaksantyna podnosiła u mężczyzn poziom testosteronu a obniżała estradiolu, zrozumiemy, że nasz barwnik kreuje ogólnie niezwykle korzystny obraz hormonalny dla kulturystycznej sylwetki – sprzyjający jednocześnie przyrostowi mięśni i redukcji tłuszczu zapasowego. Duże znaczenie dla anaboliczno-lipolitycznych właściwości astaksantyny może mieć również jej aktywność antyoksydacyjna. Reaktywne formy tlenu (ROS), nazywane popularnie wolnymi rodnikami, ułatwiają np. dojrzewanie komórek tłuszczowych, więc ich inaktywacja przez astaksantynę może utrudniać, co zrozumiałe, proces rozwoju tkanki tłuszczowej. Udział wolnych rodników w procesie rozwoju masy mięśniowej jest znacznie bardziej złożony i skomplikowany, i generalnie – dwubiegunowy… W niskich stężeniach lub wysokich, ale utrzymujących się krótko (jak po treningu), ROS przekazują sygnały anaboliczne od IGF-1, aktywują liczne kinazy i czynniki transkrypcyjne, w tym znany nam czynniki NFkB. Aktywują podziały i dojrzewanie komórek satelitarnych, syntezę białek mięśniowych – kurczliwych i sygnałowych (np. hormonów tkankowych, m.in. IGF-1) – oraz produkcję i pracę mitochondriów. Aktywują też proteasomy – organelle komórkowe, oczyszczające komórki mięśniowe z białek uszkodzonych wysiłkiem. Ostatecznie sprzyjają więc regeneracji mięśni i rozwojowi masy mięśniowej, a nawet warunkują przebieg tego procesu. Niemniej, kiedy wysoki poziom ROS utrzymuje się długotrwale, molekuły te podejmują działania przeciwstawne… Przede wszystkim same, z uwagi na bardzo wysoką reaktywność, niszą rozmaite białka, a najbardziej na ich niszczycielską aktywność wrażliwa jest teraz aktyna – ważne białko kurczliwe włókienek mięśniowych. Silnie koncentrują jony wapniowe, toksyczne w wysokich stężeniach dla komórek mięśniowych. Niszczą mitochondria oraz hamują podziały i dojrzewanie komórek satelitarnych. Nadmiernie pobudzają czynniki transkrypcyjne, inicjujące autofagię (samotrawienie), oraz znany nam czynnik NFkB, który też jest tutaj ‘podwójnym agentem’: tak jak przy umiarkowanej aktywności (pamiętamy) – sprzyja budowie mięśni, tak przy wysokiej – uruchamia program apoptozy (programowanej śmierci) i niszczy komórki mięśniowe. Reaktywne formy tlenu są pożyteczne dla mięśni, w wysokich stężeniach, tylko po zakończeniu treningu. Potem, aby nadal służyły ich nadbudowie, powinny występować w komórkach mięśniowych, jedynie w niewielkiej ilości. Nie ma obawy, że astaksantyna (czy inny antyoksydant) obniży poziom ROS po zakończeniu treningu. Ich poziom wzrasta bowiem teraz 100-krotnie, na skutek wzmożenia procesów energetycznych, napędzających skurcze włókien mięśniowych. Natomiast w późniejszym okresie restytucji powysiłkowej, kiedy to właśnie głównie wzrastają muskuły, antyoksydanty ułatwiają utrzymanie kontroli nad rodnikami. Astaksyntyna (i kilka podobny karotenoidów) ma przy tym unikalne cechy molekuł o zmiennej aktywności antyoksydacyjno-prooksydacyjnej, przez co sprzyja najprawdopodobniej utrzymaniu stężenia rodników na właściwym poziomie proanabolicznym. Ta cecha może mieć jeszcze jeden korzystny aspekt – optymalizację aktywności NFkB. Jak bowiem pamiętamy – zbyt wysoka aktywność tego czynnika zniszczy mięśnie, za to zbyt niska nie pobudzi ich do wrastania. Bodaj najsilniejszymi aktywatorami NFkB są nadtlenki lipidów – ROS powstające z kwasów tłuszczowych. Okazuje się, że astaksantyna wiąże się z nimi, tworząc związki podwójne a nawet wielkocząsteczkowe, nazywane adduktami, złożone z wielu molekuł różnych nadtlenków i naszego barwnika. Kolejne reakcje addycji (sumowania) wygaszają stopniowo reaktywność tych form rodników tlenowych, ale prawdopodobnie jeszcze długo utrzymują ich zdolność do aktywacji NFkB, słabnącą w miarę upływu czasu i dodawania kolejnych molekuł. Tak więc obecności astaksantyny w komórkach mięśniowych może przyczyniać się do optymalizacji aktywności NFkB, będącej warunkiem właściwej regeneracji mięśni i odpowiedniego tempa rozwoju masy mięśniowej. Reaktywne formy tlenu hamują jednocześnie syntezę testosteronu w jądrach, zatrzymując ją głównie na etapie procesu hydroksylacji. Utleniają również żelazo, wchodzące w skład enzymów ze szlaku syntezy testosteronu. Dodatkowo osłabiają odpowiedź jąder na stymulację gonadotropiną (hormon przysadkowy, sterujący syntezą testosteronu), hamując produkcję jej wewnątrzkomórkowego przekaźnika informacji – cyklicznego adenozynomonofosforanu (cAMP). Aktywność antyoksydacyjna, obok funkcji reksinoidu oraz inhibitora reduktazy i aromatazy, może udzielić nam kolejnej odpowiedzi na pytanie, rodzące się po lekturze doniesienia Angwafora: w jaki sposób astaksantyna podnosi poziom testosteronu? Podsumowując… Analiza znacznej liczby doświadczeń na zwierzętach, potwierdzonych w głównych tezach badaniami na ludziach, ukazuje na astaksantynę jako suplement ułatwiający rozwój masy mięśniowej i wytrzymałości siłowej, sprzyjający jednocześnie redukcji tkanki tłuszczowej, a więc wyjątkowo przydatny dla kulturystów i przedstawicieli innych dyscyplin sylwetkowych. Jej stosowanie może przynosić też wymierne korzyści w sprintach przedłużonych, średnich dystansach i sportach walki, gdzie cechą motoryczną, decydującą o sukcesie, jest wytrzymałość siłowa i gdzie zachodzi konieczność utrzymania określonego limitu wagowego. W przypadku kulturystów i wszystkich sylwetkowców – astaksantynę można włączyć do suplementacji zarówno w okresie budowania masy, jak też rzeźbienia sylwetki. W pierwszej sytuacji – ułatwi rozwój mięśni, zapobiegając gromadzeniu tłuszczu zapasowego, podczas gdy w drugiej – przyspieszy redukcję tłuszczu bez straty masy mięśniowej. Tu może warto zwrócić uwagę na ujawnione przez Aoi, dodatnie relacje pomiędzy astaksantyną a karnityną, wskazujące na zasadność stosowania obu tych suplementów w jednym programie wspomagania. A przypomnijmy, że karnityna nie tylko inicjuje spalanie tłuszczu, ale wspomaga też rozwój muskulatury: stymuluje syntezę tlenku azotu oraz zwiększa wrażliwość tkanki mięśniowej na testosteron, inne androgeny (męskie hormony płciowe) i wszystkie sterydy anaboliczne (pochodne testosteronu), podwyższając w komórkach mięśniowych liczbę receptorów androgenowych – czynników transkrypcyjnych, pobudzających geny do produkcji białek w odpowiedzi na te hormony. Efekt redukcji poziomu kortyzolu może być ciekawy dla sportowców w okresach ciężkich reżimów treningowych, kiedy to dochodzi do wysokiego wzrostu stężenia tego hormonu, co ogranicza efekty przygotowań startowych – a w skrajnych przypadkach – prowadzi do przetrenowania i stagnacji lub nawet regresji formy. Suplementacja astaksantyny może przynieść szczególne korzyści kolegom wspomagającym rozwój muskulatury testosteronem lub innymi sterydami anabolicznymi… Niepożądanym efektem takich ‘kuracji’ jest bowiem wzrost poziomu DHT i estradiolu, co odpowiada za dysfunkcje prostaty, wypadanie włosów, pojawienie się wyprysków skórnych oraz problemów z estetyką torsu (lipo- lub ginekomastia), jak również – blokowanie osi podwzgórze-przysadka-gonada, a w konsekwencji – spadek poziomu własnego testosteronu, osłabienie libido a nawet zanik tkanki jąder. Astaksantyna byłaby tutaj pożyteczna zarówno w trakcie ‘kuracji sterydowej’ – ograniczając aktywność aromatazy i reduktazy, i zapobiegając wzrostowi poziomu estradiolu i DHT, jak też po jej zakończeniu – przy tzw. ‘odbloku’, kiedy to dążymy do przywrócenia produkcji testosteronu w jądrach i wyrównania jego stężenia do prawidłowych wartości fizjologicznych. W tym samym kontekście ciekawie wygląda zdolność astaksantyny do protekcji wątroby, gdyż – jak wiemy – dysfunkcje tego narządu są częstymi powikłaniami nadużywania sterydów anabolicznych w sporcie. Wprawdzie astaksantyna nie należy do najtańszych suplementów, to jednak pocieszający jest fakt, że istniej dla niej tzw. ‘okienko terapeutyczne’. Oznacza to, że działa najsilniej w określonych zakresach dawek, a dalsze zwiększanie dawki nie skutkuje już wzrostem korzyści terapeutycznych. Prawdopodobnie wiąże się to z jej aktywnością antyoksydacyjną; optymalne dawki optymalizują zapewne stężenie wolnych rodników i aktywność czynnika NFkB w komórkach mięśniowych. Jak wynika z przekroju badań, ten optymalny dla sportowców zakres dawek mieści się gdzieś w przedziale pomiędzy 4 a 12 mg na dobę. Sławomir Ambr [...]

  • Diosmina w ochronie prostaty
    Opublikowany : 2022-11-28

    Diosmina to naturalny składnik pokarmowy z grupy flawonoidów, występujący głównie w owocach cytrusowych. Diosminę znamy najlepiej jako lek lub suplement skuteczny przy problemach żylnych, takich jak żylaki podudzi czy żylaki odbytu, czyli hemoroidy. Jak wynika jednak z aktualnych badań, diosmina może być pomocna również przy problemach związanych z przerostem prostaty. Łagodny rozrost prostaty to najczęstsze schorzenie układu moczowego u mężczyzn, dotykające najczęściej starszych panów. Zwykle w okolicy 45-ego roku życia mężczyzny stopniowo zaczyna powiększać się jego gruczoł krokowy, co właśnie nazywane jest łagodnym rozrostem prostaty lub łagodnym rozrostem gruczołu krokowego. Przypadłość ta znana jest również pod anglojęzycznym skrótem BPH. Największymi niedogodnościami tego schorzenia są trudności w oddawaniu moczu, które z czasem, gdy nie są leczone, mogą doprowadzić do poważnych powikłań zdrowotnych. Przyczyny samego BPH nie zostały dokładnie poznane. Specjaliści mówią tutaj najczęściej ogólnikowo o postępującej z wiekiem utracie równowagi hormonalnej. Wszystko wskazuje na to, że głównym sprawcą tej nierównowagi jest dihydrotestosteron (DHT) – męski hormon płciowy z grupy androgenów, powstający w nadmiarze z innego androgenu – testosteronu, który jest głównym męskim hormonem płciowym. DHT jest z kolei bardzo silnym androgenem, którego aktywność skupia się głównie na produkcji białek w komórkach prostaty oraz rozmnażaniu tych komórek. W ten sposób DHT sprzyja utrzymaniu właściwej masy prostaty przy swoich fizjologicznych stężeniach. Jednakże z uwagi na te same mechanizmy indukuje jednocześnie nadmierny jej przerost (wzrost masy komórek) i rozrost (wzrost liczby komórek), gdy poziom wytwarzania DHT staje się w starszym wieku nieprawidłowo podwyższony. Jednakże bardziej aktualne obserwacje sugerują, że w rozrost prostaty mogą być jednocześnie zaangażowane również reaktywne formy tlenu, nazywane popularnie, choć nie w każdym przypadku precyzyjnie, wolnymi rodnikami tlenowymi. Otóż okazuje się, że zarówno produkcja białek w komórkach prostaty, jak też proces rozmnażania tych komórek, stymulowane są właśnie przez reaktywne formy tlenu i że DHT wykorzystuje te molekuły w swoich zadaniach pełnionych w prostacie jako przekaźniki aktywności hormonalnej. Dlatego obok środków hamujących produkcję DHT, stosowanych rutynowo w przypadku BPH, naukowcy badają w ostatnich latach skuteczność, we wspomaganiu procesu terapeutycznego tego schorzenia, roślinnych antyoksydantów, wykazujących zdolność eliminacji reaktywnych form tlenu. Natomiast w świetle ostatnich postępów medycyny okazało się, że nawet subkliniczne żylaki powrózka nasiennego, które są znacznie częstsze, niż się powszechnie uważa, indukują wsteczny przepływ krwi z jąder przez gruczoł krokowy, powodując ponad 130-krotny wzrost wolnego testosteronu, z którego powstaje powiększający prostatę hormon DHT, w żyłach w pobliżu prostaty. Jak wykazano klinicznie, poprzez leczenie żylaków powrózka nasiennego na drodze embolizacji (zabiegu polegającego na wprowadzeniu cewnika do naczynia, w celu likwidacji nieprawidłowości żylnej) wewnętrznej żyły nasiennej oraz naczyń łączących i połączonych można odwrócić powiększenie prostaty, co skutkuje ustąpieniem dokuczliwych objawów chorobowych, towarzyszących BPH. Tak więc to prawdopodobnie właśnie głównie żylaki splotu wiciowatego czy żylaki powrózka nasiennego, jak postulują specjaliści, są bezpośrednią przyczyną BPH, a nie związane z wiekiem zaburzenia hormonalne, jak to się zwykle przyjęło uważać. Dlatego też w oparciu znane dotąd właściwości diosminy, w opublikowanym stosunkowo niedawno badaniu (Vafa, 2019), naukowcy zdecydowali się ocenić wpływ tego flawonoidu na łagodny rozrost prostaty indukowany propionianem testosteronu. W badaniu tym, w sumie 30 szczurów rasy Wistar zostało losowo przydzielonych do pięciu grup po sześć zwierząt w każdej grupie. Badanie trwało 28 dni, podczas których podawano przez cały czas gryzoniom diosminę oraz w ciągu ostatnich 10 dni badania, w celu wywołania BPH, propionian testosteronu. Jak stwierdzono, podawana przez cały okres prowadzenia badania diosmina, już w dawkach 200 i 400 mg dziennie po przeliczeniu na ludzi, znacznie zmniejszała – w sposób zależny od dawki – tworzenie produktów aktywności wolnych rodników tlenowych oraz produkcję enzymu generującego reaktywne formy tlenu, zwiększając jednocześnie istotnie stężenie antyoksydacyjnego glutationu oraz enzymów zaangażowanych w eliminację reaktywnych form tlenu, w toku rozrostu prostaty indukowanego poprzez podawanie propionianu testosteronu. Ponadto badania immunohistochemiczne wykazały, że diosmina wyraźnie obniżała poziom markerów stanu zapalnego prostaty. Stwierdzono również, że diosmina obniżała także ekspresję receptora androgenowego, odpowiedzialnego za wzrostową w odniesieniu do prostaty aktywność DHT oraz zmniejszała stężenie specyficznego antygenu prostaty (PSA), będącego miernikiem złego stanu zdrowotnego gruczołu krokowego. Diosmina przywracała przy tym również prawidłową strukturę tkanki prostaty. Jak więc podsumowali autorzy badania, uzyskane przez nich wyniki ujawniły ochronną rolę diosminy w profilaktyce rozwoju łagodnego rozrostu prostaty. Dobrze więc wiedzieć, Panowie, że stosując diosminę jako element profilaktyki problemów żylnych, ochraniamy jednocześnie przed przerostem naszą prostatę. Sławomir Ambroz [...]

  • Ćwiczenia wpływają dobroczynnie na mózg poprzez sirtuiny
    Opublikowany : 2022-11-16

    Wyniki badań naukowych informują nas, że ćwiczenia fizyczne łagodzą przebieg chorób neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Alzheimera i Parkinsona, a także znoszą objawy depresji. Ćwiczenia, jak się okazuje, wywierają te korzystne oddziaływania poprzez indukcję procesu neurogenezy oraz aktywację procesów uczenia się i zapamiętywania. W pozytywnych zmianach obserwowanych w mózgu po wysiłku, jak ustalono w tych badaniach, pośredniczy indukcja ekspresji w hipokampie neurotroficznego czynnika pochodzenia mózgowego (BDNF, z ang. brain-derived neurotrophic factor) oraz aktywacja jego receptora, znanego jako receptor kinazy tropomiozyny B (TRKB). I rzeczywiście, jak wykazano w badaniach, blokowanie sygnalizacji BDNF w hipokampie osłabia pozytywny wpływ wysiłku fizycznego na poprawę zdolności uczenia się i tworzenia szlaków pamięciowych. BDNF jest silnie wytwarzany w mózgu, gdzie reguluje przeżycie, wzrost i różnicowanie neuronów podczas rozwoju ośrodkowego układu nerwowego. BDNF pośredniczy również w tworzeniu rdzenia kręgowego i plastyczności neuronalnej, a także promuje zdolności uczenia się i zapamiętywania. I rzeczywiście, zmiany w sygnalizacji BDNF/TRKB obserwowane są w różnych zaburzeniach ośrodkowego układu nerwowego. Biorąc więc pod uwagę ważną rolę, jaką odgrywa BDNF w zdrowiu mózgu, identyfikacja nowych cząsteczek i szlaków indukujących ten czynnik może mieć bezpośrednie przełożenie na ich wykorzystanie terapeutyczne. Od dawna już było widomo, że ćwiczenia fizyczne zwiększają poziomy BDNF i aktywują jego szlaki sygnalizacyjne w hipokampie mózgu, co skutkuje poprawą zdolności uczenia się i możliwości tworzenia szlaków pamięciowych oraz łagodzeniem objawów chorób neurodegeneracyjnych. Jednak szlaki molekularne, odpowiedzialne za indukcję BDNF na skutek wysiłku fizycznego, pozostawały jeszcze do niedawna niewyjaśnione. W ostatnim czasie poczyniono jednak pewne postępy w śledzeniu tych szlaków. Otóż przykładowo wykazano, że jeden ze związków ketonowych, β-hydroksymaślan, wytwarzany podczas wysiłku w wątrobie, jest uwalniany do krwi a następnie gromadzi się w hipokampie, gdzie indukuje ekspresję czynnika BDNF. Dlatego też w niedawno wykonanej pracy z wykorzystaniem samców myszy (Hayek, 2019), naukowcy starali się zidentyfikować nowe cząsteczki wytwarzane podczas ćwiczeń, które mogłyby indukować ekspresję genu BDNF w hipokampie. Identyfikacja takich czynników wysiłku fizycznego, jak nazwali autorzy badania tego typu cząsteczki, przenoszonych z narządów obwodowych przez krew do ośrodkowego układu nerwowego, które pośredniczą w utrzymaniu zdrowia mózgu, może mieć, zdaniem tych naukowców, kluczowe znaczenie dla pełnego wykorzystania terapeutycznego potencjału ćwiczeń fizycznych. Otóż jedną z cząsteczek uwalnianych przez pracujące mięśnie jest kwas mlekowy, nazywany krócej mleczanem, który przenika przez barierę krew-mózg, przenoszony przez śródbłonkowe transportery monokarboksylanów (MCT), służąc za źródło energii dla neuronów mózgu i działając na nie jako ochronny czynnik neuroprotekcyjny. Z uwagi na te efekty, wspomniani wyżej naukowcy postawili hipotezę badawczą, mówiącą o tym, że mleczan jest właśnie tym czynnikiem wysiłku, który indukuje ekspresję BDNF w hipokampie i pośredniczy w pozytywnym wpływie aktywności ruchowej na procesy uczenia się i zapamiętywania. A w efekcie swojej pracy wykazali, że ćwiczenia fizyczne indukują akumulację mleczanu w hipokampie, gdzie ten promuje zdolność uczenia się i tworzenia szlaków pamięciowych, poprzez stymulację ekspresji BDNF w sposób zależny od enzymów regulatorowych typu SIRT1 z grupy sirtuin. W tym miejscu należy wyjaśnić, że rodzina sirtuin (SIRT) to intensywnie badana w ostatnim czasie grupa enzymów o właściwościach przeciwstarzeniowych. Niedawno potwierdzono, że niedobory sirtuiny 1 [SIRT1) są powiązane z różnymi problemami wieku późnego, takimi jak otyłość, cukrzyca typu 2, choroby układu krążenia, nowotwory, osteoporoza (zrzeszotnienie kości) i osteoartroza (choroba zwyrodnieniowa stawów), a także właśnie demencja starcza. Jak więc zauważają autorzy badania, ciągła identyfikacja czynników aktywujących SIRT1 ma ogromne znaczenie dla osób dotkniętych chorobami neurodegeneracyjnymi lub depresją, które najprawdopodobniej odniosą korzyści z wdrożenia do swojego stylu życia ćwiczeń fizycznych, stymulujących w mózgu ścieżkę sygnalizacyjną BDNF. Warto jednak dodać, że identyfikacja aktywatorów SIRT1 może mieć jeszcze większe znaczenie dla takich osób, które nie mogą podejmować aktywności ruchowej z powodu towarzyszących neurodegeneracji i depresji, innych schorzeń czy problemów zdrowotnych, skutkujących ich unieruchomieniem. Sławomir Ambr [...]

  • Barwnik borówek powstrzymuje rozrost prostaty
    Opublikowany : 2022-10-25

    Ciemne owoce, takie jak borówki bagienne (łochynie), leśne jagody, borówki amerykańskie, jeżyny, aronia, czarne oliwki czy czarne winogrona, a także inne ciemne pokarmy roślinne, takie jak ziemniaki truflowe, czarny i dziki ryż czy czarna kukurydza, fasola i soja, zawdzięczają swoją barwę aktywnym biologicznie fitoskładnikom pokarmowym z grupy antocyjanin. Antocyjaniny to rozpuszczalne w wodzie, naturalne pigment roślinne, które nadają tkankom roślin kolory od czerwonego, poprzez fioletowy i niebieski, aż po niemal czarny. Antocyjaniny należy do szerszej klasy roślinnych związków chemicznych – flawonoidów. W prowadzonych na przestrzeni wielu lat badaniach wykazano, że pochodzące z diety antocyjaniny uczestniczą w reakcjach antyoksydacyjnych, polegających na stabilizacji lub dezaktywacji wolnych rodników tlenowych i reaktywnych form tlenu, zapobiegając tzw. komórkowemu stresowi oksydacyjnemu. Chodzi tu bowiem o to, że wolne rodniki tlenowe, powstające naturalnie w organizmie człowieka w wyniku przebiegu procesów metabolicznych, wywołują uszkodzenia oksydacyjne składników komórkowych, takich jak białka, DNA i lipidy, co – jak się powszechnie uważa – prowadzi do zaburzeń funkcji komórkowych i tkankowych, które są m.in. zaangażowane w przebieg procesu starzenia się organizmu. Łagodny rozrost gruczołu krokowego, znany również pod skrótem BPH, to choroba, która dotyka powszechnie starszych mężczyzn, gdyż proces starzenie się organizmu oraz nieprawidłowa aktywność męskiego hormonu płciowego, testosteronu, są najlepiej znanymi nauce czynnikami ryzyka rozwoju tego problemu zdrowotnego. Wprawdzie mechanizmy molekularne, leżące u podstaw rozwoju BPH, nie zostały jeszcze całkowicie wyjaśnione, niemniej specjaliści zauważają, że stres oksydacyjny, który napędza procesy starzenia się organizmu, jest powiązany jednocześnie ze zjawiskiem nadmiernego rozmnażania się komórek prostaty, prowadzącym do rozrostu tkanki tego gruczołu. W związku z tym pewien zespół naukowy wysunął swojego czasu hipotezę (Jang, 2010), że roślinne związki antyoksydacyjne, takie jak przykładowo antocyjaniny, które hamują wytwarzanie lub promują usuwanie wolnych rodników tlenowych, mogą hamować jednocześnie proces starzenia się organizmu oraz progresję BPH. Aby zbadać potencjalną terapeutyczną rolę antocyjanin w leczeniu BPH, wspomniani wyżej naukowcy wyekstrahowali te flawonoidy z ziaren czarnej soi i podawali tak uzyskany ekstrakt szczurom z indukowanym doświadczalnie przerostem prostaty. W badaniu tym 30 samców szczurów podzielono na pięć grup eksperymentalnych: grupę kontrolną, grupę z indukowanym BPH i trzy grupy z indukowanym BPH, które otrzymały doustnie antocyjaniny w dawkach 400, 800 i 1600 mg po przeliczeniu na ludzi. Rozrost prostaty wywołano tutaj poprzez podawanie przez 4 tygodnie propionianu testosteronu, a po indukcji BPH tym hormonem, grupy traktowane antocyjaninami otrzymywały doustnie przez 4 tygodnie ekstrakt z czarnej soi. Po okresie traktowania antocyjaninami, prostaty szczurów ze wszystkich grup usunięto, zważono i poddano badaniu histologicznemu. Na zakończenie badania, średnia masa prostaty zwierząt kontrolnych wynosiła 674.17 mg, podczas gdy szczurów z indukowanym BPH 1098.33 mg, a więc była niemal dwukrotnie większa. Natomiast średnie masy prostaty szczurów, otrzymujących 400, 800 i 1600 mg antocyjanin po przeliczeniu na ludzi, wynosiły odpowiednio 323.00, 324.00 i 617.50 mg. Tak więc średnia masa prostaty w grupie z samym indukowanym BPH była znacznie wyższa niż w grupie kontrolnej, podczas gdy masy prostaty w grupach, którym podawano antocyjaniny, były znacząco niższe niż w grupie z indukowanym BPH bez podawania ekstraktu z czarnej soi. Wstrzyknięty testosteron, jak podkreślili badacze, prowadził ewidentnie do przerostu gruczołu krokowego, co zaobserwowano również w badaniu histologicznym, ale podanie antocyjanin zapobiegło temu zjawisku. W podsumowaniu swojej pracy jej autorzy zakomunikowali, iż uzyskane przez nich wyniki sugerują, że antocyjany mogą skutecznie zmniejszać objętość i hamować rozrost prostaty. Niemniej potrzebne są dalsze badania, pozwalające lepiej zrozumieć mechanizmy leżące u podstaw działania antocyjanin i prowadzące do klinicznego ich zastosowania w leczeniu BPH. Sławomir Ambr [...]

  • Konsekwencje hamowania miostatyny przez berberynę
    Opublikowany : 2022-10-25

    Miostatyna jest hormonem, na co wskazuje już sama jej nazwa, który stopuje regenerację i rozwój umięśnienia. A używając bardziej fachowego języka: miostatyna jest krytycznym inhibitorem wzrostu mięśni szkieletowych. Poza granicami swojej tradycyjnej roli, jak ostatnio dowiedziono, miostatyna odgrywa ważną funkcję w negatywnej regulacji metabolizmu; kilka badań wykazało, że podwyższony poziom miostatyny w mięśniach jest ściśle powiązany z otyłością i insulinoopornością, które prowadzą do rozwoju cukrzycy. A jak wykazano w innych badaniach, hormon ten odgrywa też kluczową rolę w rozwoju sarkopenii. Natomiast sarkopenia, która jest związanym z wiekiem zespołem chorobowym, charakteryzującym się postępującym spadkiem masy i funkcjonalności mięśni szkieletowych, ma swoje dalsze niekorzystne konsekwencje kliniczne w postaci ogólnego osłabienia, niepełnosprawności ruchowej, skłonności do upadków i kontuzji, unieruchomienia, a nawet śmierci. A ponieważ mięśnie szkieletowe są ważnym celem insuliny i głównym konsumentem glukozy, spalającym ten cukier w swoich włóknach, utrata masy mięśniowej skutkuje rozwojem insulinooporności i cukrzycy, które prowadzą z kolei do rozwoju uogólnionego stanu zapalnego oraz szerokich zaburzeń metabolicznych całego organizmu. Berberyna jest głównym bioaktywnym składnikiem złotnicy chińskiej i berberysu zwyczajnego, popularnych, tradycyjnych surowców leczniczych pochodzenia roślinnego. Liczne badania ostatnich lat wykazały, że berberyna zwiększa wrażliwość na insulinę oraz normalizuje zaburzenia metaboliczne. W kilku z tych badań zaobserwowano, że berberyna zwiększa ekspresję transportera glukozy 4 (Glut4) i wychwyt glukozy przez mięśnie szkieletowe, znosi insulinooporność i stan zapalny mięśni szkieletowych, a także zwiększa liczebność włókien mięśniowych, czyli że ogólnie skutki jej aktywności są odwrotne do kierunków działania miostatyny. Dlatego też celem niedawno opublikowanej pracy (Chen, 2020) było zbadanie interakcji zachodzących pomiędzy berberyną a miostatyną oraz ustalenie mechanizmów leżących u podstaw ich wpływu na metabolizm i masę mięśni szkieletowych, w modelu myszy z wywołaną eksperymentalnie insulinoopornością. Ośmiotygodniowe samce myszy karmiono więc w tym eksperymencie przez 8 tygodni dietą wysokotłuszczową, co miało za zadanie doprowadzić do rozwoju otyłości i insulinooporności. Następnie myszy zostały losowo podzielone na grupy, w których albo dalej karmiono je dietą wysokotłuszczową, albo przestawiono na zbilansowaną karmę, i albo podawano im dożołądkowo przez zgłębnik berberynę zawieszoną w specjalnym nośniku, w dawce odpowiadającej 2000 mg w przeliczeniu na ludzi, albo sam nośnik jako nieaktywne placebo. Po karmieniu zwierząt dietą wysokotłuszczową odnotowano znaczny wzrost ogólnej masy ich ciała, ale przede wszystkim masy tłuszczowej, w porównaniu z normatywnie karmionymi myszami z grupy kontrolnej. Jednakże po 8-tygodniowej suplementacji berberyny, zarówno ogólna masa ciała, jak też masa tłuszczowa, uległy znacznemu obniżeniu, podczas gdy masa mięśniowa znacząco wzrosła. Jednocześnie bardziej szczegółowa diagnostyka wykazała, że po karmieniu dietą wysokotłuszczową liczba włókien mięśni szkieletowych zmniejszyła się, podczas gdy u zwierząt wspomaganych berberyną wzrosła, co było szczególnie dobrze widoczne w grupie myszy pozostających na normatywnej diecie. Ta obserwacja jest ważna z tego powodu, że pozwala wnioskować, iż suplementacja berberyny nie tylko działa ochronnie na mięśnie w przypadku otyłości i cukrzycy, ale może wspomagać też regenerację i rozwój umięśnienia zdrowych osobników, przykładowo sportowców z dyscyplin siłowych i sylwetkowych lub osób korzystających rekreacyjnie z zajęć na siłowni. Specjalistyczna analiza wykazała, że podczas karmienia dietą wysokotłuszczową produkcja miostatyny była znacząco zwiększona, jednakże jej poziom w mięśniach gryzoni uległ znacznemu obniżeniu na skutek suplementacji berberyny. W końcowym wniosku z tego badania jego autorzy zakomunikowali więc, że suplementacja berberyny może łagodzić zaburzenia metaboliczne i stany zapalne, jak również zmniejszać produkcję miostatyny i zwiększać masę mięśni szkieletowych. Sławomir Ambroziak    [...]

  • Czarny czy lekarski? Który imbir lepszy dla prostaty
    Opublikowany : 2022-10-25

    W krajach Dalekiego Wschodu od tysięcy lat surowce roślinne wykorzystywane były jako środki terapeutyczne, przeznaczone do leczenia rozmaitych chorób. Mocnym punktem tradycyjnej medycyny azjatyckiej pozostawały zawsze rośliny z rodziny imbirowatych (Zingiberaceae). Spośród członków tej rodziny botanicznej najlepiej znamy i najczęściej wykorzystujemy w zdrowej kuchni imbir lekarski, czyli zwyczajny imbir, jak również ostryż długi, czyli popularną, żółtą kurkumę. Natomiast niemal w ogóle nie znamy czarnego imbiru. Czarny imbir znany jest naukowcom jako Kaempferia parviflora, a w Japonii powszechnie nazywany „czarną kurkumą” lub właśnie „czarnym imbirem”. Tymczasem w kraju jego pochodzenia, w Tajlandii, tubylcy mówią o nim jako o Krachai Dam. Tradycyjnie czarny imbir uznawany jest przez Azjatów za środek energizujący i tonizujący. Wyniki badań klinicznych z udziałem ludzi wskazują, że ekstrakt z czarnego imbiru poprawia krążenie krwi obwodowej oraz unaczynienie tkanek obwodowych. Ekstrakt z czarnego imbiru to funkcjonalny składnik pokarmowy o działaniu krążeniowym i przeciwobrzękowym. Badania dowiodły również jego aktywności przeciwzapalnej i przeciwcukrzycowej, a także zdolności do wspomagania potencji seksualnej, tężyzny fizycznej, rozwoju umięśnienia i redukcji tłuszczu. Czarny imbir jest bogatym źródłem flawonoidów, o szczególnie wysokiej zawartości polimetoksyflawonów – najwyższej spośród wszystkich surowców flawonoidowych. Te wielofunkcyjne kierunki działania czarnego imbiru sprawiają, że specjaliści zaczęli postrzegać spożywanie tej rośliny jako atrakcyjną metodę potencjalnego leczenia chorób związanych z nieracjonalnym stylem życia. Przykładowo japońscy naukowcy zaliczają do takich chorób również łagodny przerost gruczołu krokowego. Jak uważają, łagodny przerost prostaty (BPH) to choroba związane z nieracjonalnym stylem życia, powodowana m.in. niewłaściwymi nawykami żywieniowymi i stresem społecznym, prowadzącym do rozchwiania równowagi hormonalnej. Częstotliwość występowania BPH wynosi około 50-60% u mężczyzn w wieku 40-60 lat i ponad 90% u mężczyzn w wieku powyżej 80 lat. Nieleczony przerost prostaty prowadzi do niedrożność dróg moczowych, a w konsekwencji do ich infekcji i poważniejszych problemów zdrowotnych. Ważną rolę w przeroście prostaty i ogólnie zaburzeniu prawidłowych czynności gruczołu krokowego odgrywają androgeny, czyli męskie hormony płciowe, głównie testosteron i dihydrotestosteron (DHT). Otóż testosteron jest przekształcany w DHT przez enzym 5alfa-reduktazę (5alfaR). Natomiast DHT jest silnym androgenem, którego działanie jest mediowane przez wiązanie się z receptorem androgenowym (AR) w prostacie, co pobudza syntezę białek w gruczole krokowym i powoduje nadmierny przerost jego tkanki. Dlatego hamowanie enzymu 5alfaR pomaga zwykle w przeciwdziałaniu rozwojowi BPH. Przykładowo więc finasteryd, inhibitor enzymu 5alfaR, jak również flutamid, antagonista receptora AR, są stosowane z powodzeniem jako skuteczne środki wskazywane do leczenia BPH. Z drugiej strony wiadomo jednak, że leki te dają nieprzyjemne skutki uboczne swojego działania, w tym zaburzenia czynności wątroby, biegunki i bóle głowy. Dlatego też alternatywna dla tych leków żywność funkcjonalna, w tym produkty naturalne, które wykazują zdolność hamowania enzymu 5alfaR, mogą okazać się, zdaniem japońskich naukowców, przydatne w zapobieganiu BPH. Dlatego też w swoim badaniu (Murata, 2013), japońscy naukowcy eksperymentowali z trzema roślinami z rodziny imbirowatych, m.in. czarnym imbirem i imbirem lekarskim, jak również izolowanymi polimetoksyflawonami, w przeroście gruczołu krokowego i hamowaniu aktywności enzymu 5alfaR. W pierwszej kolejności zbadano w eksperymentach poza organizmem aktywność hamującą ekstraktów z roślin imbirowatych na 5alfa-reduktazę. Ekstrakt z czarnego imbiru wykazał tu zdolność hamowania aktywności enzymu o 76%, podczas gdy ekstrakt z imbiru lekarskiego tylko o 21%. Uzyskany przez naukowców wynik zasugerował, że czarny imbir odznacza się najsilniejszą aktywnością skierowaną przeciwko temu enzymowi, więc może być skutecznym środkiem w leczeniu BPH. Tym bardziej, że porównywany również w tym eksperymencie finasteryd hamował aktywność 5alfa-reduktazy o 48%. W drugiej kolejności, wykorzystując podobną metodę, naukowcy ustalili, jakie związki aktywne czarnego imbiru odpowiadają w największym stopniu za hamowanie 5alfa-reduktazy. Otóż były to, jak się okazało, dwa związki z grupy polimetoksyflawonów, hamujące aktywność enzymu o prawie 56%. W ostatniej fazie eksperymentu badano wpływ ekstraktu z czarnego imbiru na masę prostaty w warunkach życiowych. W celu pobudzenia rozrostu prostaty u szczurów wstrzykiwano im testosteron. W efekcie tego zabiegu masa ich prostaty osiągnęła średni rozmiar ok. 1900 mg/kg wagi ciała. Jednakże średni rozmiary prostaty tych szczurów, które równolegle z zastrzykami testosteronu otrzymywały doustnie ekstrakt z czarnego imbiru, wyniósł ok. 985 mg/kg, czyli imbir wykazał tu zdolność obniżania masy prostaty w zasadzie o połowę. W tym względzie nie ustępował zbytnio finasterydowi, który podawany innej grupie szczurów równolegle z testosteronem skutkował utrzymaniem rozmiaru prostaty na średnim poziomie ok. 742 mg/kg wagi ciała. W niniejszym badaniu, jak podkreślili jego autorzy, leczenie ekstraktem z czarnego imbiru spowodowało znaczny spadek masy prostaty u szczurów, którym wstrzyknięto testosteron, a efekt ten można przypisać aktywności hamującej wobec 5alfaR, wykazywanej przez składniki aktywne, pochodzące z Kaempferia parviflora. Wyniki te wskazują, jak podsumowują autorzy badania, że ekstrakt z czarnego imbiru może być obiecującym środkiem w leczeniu BPH. Jednocześnie należy zauważyć, że nie wykazano w tym badaniu podobnych właściwości popularnego imbiru lekarskiego. Imbir lekarski to oczywiście cenny składnik zdrowej diety, z uwagi na inne szerokie kierunki aktywności prozdrowotnej, niemniej nie spełnia nadziei jako środek chroniący mężczyzn przed rozwojem łagodnego rozrostu prostaty. Tutaj potrzebny będzie czarny imbir lub jego ekstrakt, dostępny jako suplement diety w postaci kapsułek.   Sławomir Ambr [...]

  • Na odsiecz mitochondriom
    Opublikowany : 2022-09-21

    Stres oksydacyjny może przyczyniać się m.in. do rozwoju miażdżycy, chorób Parkinsona i Alzheimera. Na szczęście znamy substancje, które pozwalają skutecznie zapobiegać jego niszczycielskiej działalności. Tak jak urządzenia mają baterie, tak komórki mają mitochondria. To takie mini-elektrownie, zaopatrujące nas w potrzebną do życia energię, którą produkują z tlenu. Prywatne zasilanie Jako główne silniki niemal całej produkcji bioenergii, mitochondria są najbardziej narażone na zniszczenia spowodowane przez wolne rodniki. Na szczęście w ludzkich komórkach może zmieścić się 2-2,5 tys. tych organelli. Tak więc nawet gdy część z nich zostanie uszkodzona, pozostałe dzielnie dalej pracują. Zasada jest prosta: im więcej mamy dobrze funkcjonujących mitochondriów w organizmie, tym lepszy jest ogólny stan naszego zdrowia i… nie tylko. Coraz więcej naukowców (biologów, biochemików i lekarzy) twierdzi, że liczba mitochondriów oraz ich funkcjonowanie determinują także długość życia ludzkiego, zaś zaburzenia mitochondrialne mają związek z wszelkimi zarówno przewlekłymi jak i śmiertelnymi chorobami, począwszy od wad serca, przez cukrzycę typu 2 po alzheimera. Jednak jak wszystko z wiekiem, tak i mitochondria słabną, a ich praca staje się mniej wydajna. Badania wykazały, że w mózgach osób mających powyżej 70 lat uszkodzenia mitochondrialne są większe o 50% w porównaniu do ludzi w średnim wieku. Wydawać by się mogło – zwykła kolej rzeczy, trzeba się z tym pogodzić, gdyby nie nowy mikroelement pirolochinolinochinon (PQQ). Występuje on we wszystkich gatunkach roślin na Ziemi, a nawet w… pyle gwiezdnym. Okazuje się, że ten wszechobecny związek poprawia produkcję energii w mitochondriach. Nie dość na tym, PQQ pozwala odwrócić zaburzenia mitochondrialne, a także pobudza wzrost nowych mitochondriów! Bicz na wolne rodniki Badania wykazały, że u zwierząt, z których diety wykluczono PQQ, zahamowany został rozwój, a w ich tkankach odnotowano zmniejszoną ilość mitochondriów. Okazało się, że niedobór PQQ ogranicza również zdolność do rozmnażania i przeżywalność u nowonarodzonych zwierząt. Jednak po ponownym wprowadzeniu do diety tego mikroelementu nastąpiło cofnięcie tych skutków. Wzrosła też liczba mitochondriów i ich efektywność energetyczna. Nie dość na tym, PQQ potrafi sobie poradzić nawet z najbardziej uporczywymi wolnymi rodnikami – udowodniono, że jest szczególnie skuteczny w neutralizowaniu hydroksylowych rodników. Najnowszymi badania dowiodły, że PQQ jest 30-5 000 (!) razy bardziej skuteczny w utrzymywaniu mitochondrialnej produkcji energii niż inne takie przeciwutleniacze, jak np. witamina C. Oznacza to, że substancja ta lepiej chroni nasze mini-elektrownie niż dotychczas poznane antyoksydanty. W związku z tym jest ona również efektywna w zwalczaniu chorób zwyrodnieniowych i związanego z wiekiem pogorszenia stanu najbardziej energochłonnych organów – serca oraz mózgu. W przedklinicznych badaniach PQQ odwrócił spadek zdolności poznawczych spowodowany przez chroniczny stres oksydacyjny, poprawiając wyniki przyjmujących go osób na testach pamięci. Wykazano również, że nie dopuszcza do autooksydacji genu choroby Parkinsona, która jest pierwszym krokiem na drodze do rozwoju tego schorzenia. Jednak prócz PQQ w naszym arsenale znajduje się znacznie więcej mocarnych antyoksydantów. Astaksantyna w akcji Mitochondria w trakcie swojej pracy wytwarzają też najwięcej wolnych rodników i dlatego potrzebują największej ochrony antyoksydacyjnej. Astaksantyna ma podwójne wiązania biochemiczne, co ułatwia jej wyłapywanie wolnych rodników i usuwanie ich. Dzięki temu pozwala spowolnić proces starzenia komórkowego. A przez to zachować nas w dobrym zdrowiu i młodości. Zachować młodość Każdy z nas chciałby żyć długo, jednak przy założeniu, że będziemy sprawni umysłowo i fizycznie. Wielu naukowców uważa, że długość życia mitochondriów określa ogólną długowieczność organizmu. Zdaniem badaczy zaburzenia mitochondrialne obecnie uznawane są za kluczowy marker starzenia się. Przedwczesne starzenie się to jeden z głównych skutków ubocznych zbyt małej ilości koenzymu Q10 w organizmie, bowiem właśnie ten związek przetwarza inne antyoksydanty – witaminę C i E. Jego niedobór przyspiesza również uszkodzenia DNA. Średnia długość życia szczurów wynosi 2 lata. W jednym z eksperymentów gryzonie, którym dodawano do karmy CoQ10 pod koniec życia miały więcej energii, zdrowsze futro oraz lepszy apetyt w porównaniu z tymi, którym nie podawano tej substancji. Koenzym Q10 (CoQ10) stanowi też źródło energii dla wszystkich komórek w organizmie oraz bierze udział w skurczach mięśnia sercowego. Ponadto jest również bardzo ważny w neutralizowaniu wolnych rodników. Jednak jak dowodzą badania jego zredukowana forma – ubichinol – jest lepiej przyswajalna i aż 8 razy silniejsza od typowego CoQ10. Ubichinol korzystnie działa m.in. na mózg, serce , wzrok oraz skórę. A dodatkowo stabilizuje poziom cukru we krwi. Testy na zwierzętach przeprowadzone na Johns Hopkins University wykazały, że suplementacja nim poprawia proces uczenia się i pamięć1. Inne wykazały, że ubichinol, jako silny antyoksydant, świetnie sobie radzi ze stresem oksydacyjnym i usuwa wolne rodniki, które mogą uszkodzić błony komórkowe i mitochondria2. Ponadto niemieckie badanie dowiodło, że może pomóc wygładzić zmarszczki i chronić skórę przed szkodliwym wpływem nadmiernej ekspozycji na słońce3. Moc synergii Pirolochinolinochinon (PQQ) uruchamia biogenezę mitochondrialną – wzrost nowych mitochondriów w starzejących się komórkach. Pobudza produkcję i uwalnianie czynnika wzrostu nerwów w komórkach, które pomagają w zachowaniu zdrowia mózgu, co w pewnym stopniu wyjaśnia dlaczego suplementacja PQQ wywołała znaczną poprawę funkcji pamięciowych u starzejących szczurów. W eksperymencie, w którym brali udział ludzie, okazało się, że ochotnicy w średnim i starszym wieku, którzy przyjmowali 20 mg/dzień PQQ, mieli lepsze wyniki w testach wyższych funkcji kognitywnych. Efekty te udało się jeszcze poprawić, stosując dodatkowo 300 mg/dzień ubichinoliu. Białka rządzą Aminokwasy są budulcem związków, które chronią nasze organy. Powstała z nich tauryna sprzyja apoptozie, czyli zaprogramowanemu samobójstwu, komórek gwiaździstych wątroby, które sprzyjają jej włóknieniu. Z aminokwasów powstaje też glutation, który oczyszcza płyny ustrojowe, zapobiegając w ten sposób penetracji toksyn do komórek. Ponadto bierze udział w neutralizacji H2O2 w tłuszczach oraz zwielokrotnia działanie innych antyoksydantów. Dowiedziono też, że jego poziom pozostaje w dodatniej relacji z aktywnością telomerazy i długością telomerów, co w uproszczeniu oznacza, że wydłuża nam życie. Glutation może być też wytwarzany z L-cysteiny. Badania nad właściwościami tego aminokwasu, potwierdziły, że jest on pomocny m.in. w chorobach o podłożu zapalnym, niepłodności u mężczyzn, alergii, zapaleniu oskrzeli, problemach układu odpornościowego. Ma też działanie oczyszczające organizm. L-cysteina występuje w produktach białkowych, jednak zwykle w niewielkiej ilości. Dzienne zapotrzebowanie na nią wynosi 1400 mg. Dlatego warto dostarczać jej organizmowi pod postacią suplementu diety N-acetylo-L-cysteiny (NAC), gdyż w czystej postaci przechodzi w cystynę i traci właściwości przeciwutleniające. Zaletą NAC jest jego zdolność do przekraczania bariery krew-mózg. Innym związkiem syntetyzowanym z aminokwasów (lizyny i metioniny) jest L-karnityna. Bierze ona udział w usuwaniu z mitochondriów średnio- i krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych, mających w nadmiarze działanie toksyczne. Wparcie dla mózgu Witamina B3 (inaczej PP, niacyna lub kwas nikotynowy) jest odpowiedzialna za prawidłowe funkcjonowanie mózgu, obwodowego układu nerwowego oraz syntetyzowanie hormonów m.in. kortyzolu, insuliny i tyroksyny4. Zwiększa też aktywność mitochondriów w jądrze półleżącym – rejonie mózgu odpowiedzialnym za odczuwanie przyjemności. To zaś jak pokazały badania na modelu zwierzęcym wywołuje obniżenie poziomu lęku5 BIBLIOGRAFIA 1. http://goo.gl/aBChai 2. William Fallon. “Has Your CoQ10 Become Obsolete?” January 2007. Life Extensions Magazine 3. Ubichinol zmarszczki http://goo.gl/N9CqWj 4. Normy żywienia dla populacji polskiej – nowelizacja, Instytut Żywności i Żywienia, Warszawa 2012 5. www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC468 [...]

  • Resweratrol kontra eter kwercetyny w walce o długowieczność
    Opublikowany : 2022-09-14

    Najprawdopodobniej każdy Czytelnik zainteresowany tematyką żywieniową wie, że mocnym punktem zdrowej diety są czarne winogrona. A to głównie z uwagi na zawartość aktywnego biologicznie składnika pokarmowego o szerokich właściwościach zdrowotnych – resweratrolu. Natomiast zdecydowanie mniej znanym składnikiem zdrowej diety jest czarny imbir, czyli czarna odmiana popularnej przyprawy kulinarnej, pochodząca z Tajlandii. Resweratrol, jak wyjaśniły badania, zawdzięcza swoje właściwości zdrowotne zdolności do aktywacji pewnej grupy enzymów, zwanej sirtuinami. Jak jednak wykazano w badaniach, taką samą zdolnością odznacza się najaktywniejszy biologicznie składnik czarnego imbiru – pentametylowy eter kwercetyny o symbolu KPMF-8. Dlatego też w niedawno opublikowanym badaniu (Zhang, 2021) naukowcy postanowili sprawdzić, który z tych związków jest silniejszym aktywatorem sirtuin, a tym samym skuteczniejszym protektorem naszego zdrowia. W tym miejscu warto może jedynie przypomnieć, że od aktywności sirtuin uzależniony jest czas naszego życia oraz dobry stan zdrowia, szczególnie w wieku późniejszym. A ponieważ sirtuiny dbają o nasze zdrowie i długie życie, wkrótce po ich odkryciu i ustaleniu ich roli pełnionej w organizmie, nazwano je „enzymami młodości”. Sirtuiny wpływają na wiele ważnych procesów komórkowych, a tym samym regulują pozytywnie funkcje życiowe całego organizmu. Jako najważniejsze efekty aktywności sirtuin, z punktu widzenia zdrowia i długowieczności, należy wymienić: hamowanie biosyntezy cholesterolu, stymulację odkomórkowego transportu cholesterolu, stymulację cyklu mocznikowego, stymulację wydzielania insuliny, hamowanie produkcji reaktywnych form tlenu, wzmożenie eliminacji reaktywnych form tlenu, zapobieganie powstawaniu komórek z nieprawidłową liczbą chromosomów, naprawę uszkodzeń DNA oraz hamowanie skracania się telomerów, od których długości uzależniona jest młodość i czas życia komórek. Spośród siedmiu zidentyfikowanych ludzkich sirtuin, najważniejsza z punktu widzenia naszego zdrowia wydaje się SIRT1, pełniąca, jak twierdzą specjaliści, kluczową funkcję w ochronie przed wieloma chorobami związanym z wiekiem, m.in. takimi jak cukrzyca typu 2, nowotwory oraz choroba Alzheimera i inne choroby neurodegeneracyjne. Tak więc cząsteczka, jak podejrzewają naukowcy, która byłaby w stanie zwiększać aktywność SIRT1, mogłaby mieć potencjalne zastosowanie w leczeniu wielu chorób związanych z procesem starzenia się organizmu. Dlatego też aktywatory SIRT1, spośród wszystkich aktywatorów sirtuin, przykuwają szczególną uwagę badaczy jako cząsteczki wyjściowe do projektowania nowoczesnych środków terapeutycznych, skierowanych przeciwko problemom zdrowotnym wieku późnego. Poszukiwania cząsteczek aktywujących SIRT1 rozpoczęły się ponad dekadę temu. Najsilniejszym, naturalnym aktywatorem SIRT1 pierwszej generacji, odkrytym w 2003 r., okazał się wtedy resweratrol, aktywny biologicznie składnik pokarmowy, występujący głównie, jak wszyscy wiemy, w ciemnych odmianach winogron i w czerwonych gatunkach wina. Na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia potwierdzono również, że kilka polifenoli roślinnych, szczególnie z grupy flawonoidów, takich jak buteina, izolikwirytygenina, apigenina i kwercetyna, wykazuje zdolność aktywacji SIRT1. Natomiast w 2014 roku Nakata i jego współpracownicy donieśli, że polimetoksyflawonoidy z tajskiego czarnego imbiru (Kaempferia parviflora), zwłaszcza właśnie KPMF-8, odznaczają się szczególną zdolnością wyjątkowo silnej aktywacji SIRT1. Jednak zasadność stosowania KPMF-8 jako bezpośredniego aktywatora SIRT1 czekała przez pewien czas na ostateczne potwierdzenie. Potwierdzenie to przyszło dopiero od autorów wspomnianej na wstępie publikacji, którzy na podstawie wyników swoich badań orzekli, że KPMF-8, naturalny aktywator sirtuin pochodzący z tajskiego czarnego imbiru (Kaempferia parviflora), oddziałuje bezpośrednio na SIRT1 i stymuluje jej aktywność poprzez zwiększenie powinowactwa wiązania tej sirtuiny z natywnym peptydem substratowym, warunkującym jej aktywność. Przy czym powinowactwo wiązania pomiędzy peptydem a SIRT1 jest wzmacniane 8.2-krotnie przez KPMF-8, ale tylko 1.4-krotnie przez resweratrol. A w związku z tym wewnątrzkomórkowa aktywność SIRT1 jest promowana 1.7-krotnie przez KPMF-8, a tylko 1.2-krotnie przez resweratrol. Ostatecznie więc, zdaniem autorów, ich praca ujawniła, że KPMF-8 aktywuje SIRT1 skuteczniej niż resweratrol. No ale widzimy, że resweratrol też sobie dość dobrze radzi i nie ustępuje wiele KPMF-8 w wewnątrzkomórkowej aktywacji SIRT1. Dlatego nie powinniśmy eliminować z diety czarnych winogron na rzecz czarnego imbiru. Tym bardziej, że czarne winogrona są ogólnodostępne, podczas gdy czarny imbir trudno dostać, a jeżeli pojawia się na rynku, to głównie w formie suplementów diety. A skoro jesteśmy przy suplementach diety aktywujących sirtuiny, to teoretycznie najlepsze powinny być takie, w których resweratrol zestawiony został z ekstraktem z czarnego imbiru (https://kenay.com.pl/686-sirt-activator-kwercetyna-nmn-resweratrol-czarny-imbir-60-kapsulek.html). Sławomir Ambr [...]

  • Tokotrienole w walce z zakrzepami
    Opublikowany : 2022-09-02

    Mikroskładniki pokarmowe – tokotrienole – klasyfikowane są zwyczajowo jako molekuły z grupy witaminy E, złożonej przede wszystkim ze związków nazywanych tokoferolami. Klasyfikację tę możemy uznać jednak za swego rodzaju zaszłość historyczną, albowiem dzisiaj już wiemy, że najszerzej rozpowszechniony w pożywieniu tokotrienol, pomimo zbliżonej budowy, wykazuje ledwie 1% aktywności najaktywniejszego tokoferolu jako witamina E. Tokotrienole występują zazwyczaj, obok tokoferoli, w olejach roślinnych, a najbogatszym ich źródłem jest czerwony olej palmowy. Choć dużo słabsze jako witamina E, czyli czynniki podtrzymujące płodność, posiadają znacznie wyższe i lepiej udokumentowane zalety zdrowotne, w porównaniu z tokoferolami, szczególnie w obszarze aktywności skierowanej przeciwko nowotworom, miażdżycy, osteoporozie, stanom zapalnym, chorobom neurodegeneracyjnym oraz dysfunkcjom wątroby, ale także problemom zakrzepowo-zatorowym. Tromboza, czyli inaczej zakrzepica żył głębokich, jest chorobą polegającą na tworzeniu się zakrzepów w układzie żylnym kończyn, najczęściej kończyn dolnych, pod powięzią głęboką, czyli błoną zbudowaną z tkanki łącznej, otaczającą poszczególne mięśnie. Specjaliści szacują, że w Polsce mamy rocznie do czynienia z ok. 60 tys. przypadków zdiagnozowanej zakrzepicy. Głównymi czynnikami sprzyjającymi rozwojowi zakrzepicy są w pierwszej kolejności: długotrwałe unieruchomienie, rekonwalescencja po zabiegach chirurgicznych, ciąża i połóg, zakażenia wirusowe i bakteryjne, wiek powyżej 40 lat, wielonarządowe urazy miednicy i kończyn dolnych, odwodnienie, terapia hormonalna, niewydolność krążenia oraz otyłość i niska aktywność fizyczna. Natomiast ostatnie miesiące pokazują nam, że problemom zakrzepowo-zatorowym mogą sprzyjać w indywidualnych przypadkach iniekcje niektórych preparatów RNA, stymulujących produkcję przez organizm białek wirusowych, wzmacniających odporności organizmu na zakażenia wirusowe. Zakrzepica żył głębokich przebiega początkowo, przynajmniej w połowie przypadków, bezobjawowo lub jedynie ze skąpymi objawami. W późniejszym okresie zakrzepica żył głębokich zaczyna dawać objawy w postaci bólu i tkliwości kończyn, obrzęku stóp wokół kostek, zaczerwienienia i wzrostu ciepłoty skóry kończyn oraz nadmiernego wypełnienia żył powierzchniowych kończyn. Nieleczona zakrzepica żył głębokich może nieść ze sobą poważne następstwa zdrowotne, albowiem może tworzyć podstawę rozwoju żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej, charakteryzującej się, obok zakrzepicy żył głębokich, zatorowością płucną. W dalszej konsekwencji problemy zakrzepowo-zatorowe są przyczyną rozwoju zakrzepicy tętniczej, która jest z kolei głównym czynnikiem ryzyka zawału serca i udaru mózgu. W farmakoterapii trombozy wykorzystywane są leki przeciwzakrzepowe, nazywane inaczej antykoagulantami. Jednakże leczenie z użyciem tego typu środków wiąże się z rozmaitymi problemami zdrowotnymi. Otóż przykładowo niektóre antykoagulanty są antagonistami witaminy K, a ponieważ witamina K chroni organizm przed wapnieniem tkanek miękkich, dlatego długotrwałe stosowanie tego typu leków może sprzyjać chorobliwemu wapnieniu, m.in. tętnic i zastawek serca. Z kolei inne leki przeciwzakrzepowe mogą wchodzić w niepożądane interakcje z licznymi składnikami pokarmowymi, co w konsekwencji może doprowadzić do poważnych zaburzeń krzepliwości krwi. Z tego też powodu, w przeciwdziałaniu zakrzepicy zwraca się ostatnio coraz większą uwagę na czynniki dietetyczne, sprzyjające utrzymaniu właściwej krzepliwości krwi i obniżające ryzyko tworzenia się zakrzepów żylnych i tętniczych. A za sprawą prowadzonych w tym obszarze badań, w arsenale dietetycznych środków przeciwzakrzepowych znajdujemy również tokotrienole. Otóż w jednym z prowadzonych swojego czasu eksperymentów przebadano wpływ toktrienoli na hamowanie procesu agregacji płytek krwi w zawężonych tętnicach wieńcowych, prowadzącego do powstawania zakrzepów (Qureshi, 2011). Jak stwierdzili autorzy eksperymentu, celem ich badania było określenie stopnia, w jakim tokotrienole, w porównaniu z tokoferolem (właściwą witaminą E), hamują agregację płytek krwi i zmniejszają zakrzepicę tętnic wieńcowych, która jest głównym czynnikiem ryzyka udaru mózgu u ludzi. A wyniki tego badania pokazały, że agregacja płytek w osoczu zmniejsza się o 59% procent po leczeniu alfa tokotrienolem i o 92% po leczeniu mieszaniną tokotrienoli, a jedynie o 22% po leczeniu alfa tokoferolem. Tokotrienole okazały się też znacznie skuteczniejsze od tokoferoli w hamowaniu cyklicznej redukcji przepływu krwi, która jest miarą tempa formowania zakrzepu na drodze zlepiania się płytek krwi. Otóż podawane mieszaniny tokotrienoli znosiło redukcję przepływu krwi średnio po 68 minutach (zakres 22-130 min) a to zniesienie utrzymywało się przez cały okres monitorowania tego procesu, czyli do160 minut. Zdaniem autorów badania, uzyskane przez nich wyniki wskazują, że podawanie tokotrienoli hamuje formowanie zakrzepu, w którym pośredniczą płytki krwi, jak również agregację płytek indukowaną czynnikami patogennymi. Podawanie tokotrinoli, jak uważają autorzy, może potencjalnie zapobiegać tworzeniu się patologicznej skrzepliny płytkowej, a tym samym zapewniać korzyści terapeutyczne w zapobieganiu takim stanom, jak udar mózgu i zawał mięśnia sercowego (i zakrzepica żył głębokich, co warto dopowiedzieć). Sławomir Ambr [...]

  • Nowe odkrycie kliniczne: NMN
    Opublikowany : 2022-08-24

    NMN: wyraźny wzrost poziomu NAD(H) 24.06.2022  Przy 7,3% CAGR (Skumulowany Roczny Wskaźnik Wzrostu) oczekuje się, że wielkość „rynku mononukleotydu nikotynamidowego (NMN)” wzrośnie z 194,2 mln USD w 2020 r., do 296,5 mln USD w 2026 r. Widoczny jest potencjalnie duży rynek dla tego składnika komórkowego w dziedzinie suplementów diety. Tymczasem mamy do czynienia z wieloma wyzwaniami, które przejawiają się chociażby w surowych przepisach obowiązujących w wielu krajach, czy w braku innowacyjnych formuł dla nowych produktów. Nowe badanie 5 maja 2022 r. Frontier in Aging, jako autorytatywne międzynarodowe czasopismo poświęcone mechanizmom starzenia, opublikowało raport z badań klinicznych NMN na ludziach. Wykazywał on dobrą skuteczność i bezpieczeństwo u osób dorosłych w średnim wieku i starszych. 66-osobowe badanie opierało się na dowodach, że NMN nie wywołuje ostrej i podprzewlekłej toksyczności oraz nie jest mutagenny i klastogenny – nie powoduje uszkodzenia chromosomów. W tej analizie, w porównaniu z grupą placebo, poziom NAD(H) w komórkach krwi, przy zastosowaniu 6-minutowego testu wytrzymałości chodu, Kwestionariusz oceny jakości życia SF-36 w grupie NMN wykazał tendencję do poprawy. Jako związek endogenny, NMN nie może być stosowany jako lek odmładzający organizm człowieka w krótkim czasie, ale eksperyment wykazał iż NMN wykazuje poprawę. Najważniejsze informacje o tej próbie NMN podnosi poziom NAD(H) o 38% NMN jest prekursorem ważnej cząsteczki służącej do produkcji energii i zdrowia metabolicznego, zwanej dinukleotydem nikotynamidoadeninowym (NAD+). Niektóre badania na ludziach próbowały ocenić skuteczność NMN w zwiększaniu poziomu NAD(H) i testować metabolity NMN, jednak wyników nie można odpowiednio dobrze zwizualizować. Raport wskazuje, iż pod koniec badania (dzień 60), poziomy NAD(H) wzrosły o 38% od wartości wyjściowej w grupie NMN, w porównaniu do 14,3% wzrostu w grupie placebo.  NMN zwiększa wytrzymałość chodu NMN jest szeroko stosowany w suplementach przeciwstarzeniowych, ale rzadko występuje w żywieniu sportowców. Firma Effepharm po raz pierwszy przetestowała wpływ NMN na wytrzymałość chodu. Wytrzymałość chodzenia wzrosła o 6,5% w grupie NMN, natomiast o 3,9% w grupie placebo, w 60 dniu leczenia. Z tej analizy jasno wynikało, że efekt placebo był widoczny do 30 dnia. Następnie wyłącznie grupa NMN wykazała dalszą poprawę wytrzymałości chodu, podczas gdy grupa placebo pozostała na tym samym poziomie.  Osoby w grupie NMN w badaniu czują się bardziej szczęśliwi  W celu przedstawienia wzrostu wyników zdrowotnych wśród badanych, Effepharm użył kwestionariusza SF 36. W dniu 60 grupa NMN wykazała wzrost o 6,5%, podczas gdy grupa placebo o 3,4%. Wzrost wyników w grupie NMN był prawie dwukrotnie wyższy niż w grupie placebo.  NMN poprawia stabilność glukozy i insuliny w surowicy Niewielkie zmiany we wskaźniku insulinooporności HOMA-IR oraz insuliny na czczo i glukozy na czczo, w grupie NMN wskazywały na większą stabilność glukozy i insuliny w surowicy. Pod koniec badania wykazano wzrost średniego wskaźnika HOMA IR o 0,6% w grupie NMN i o 30,6% w grupie placebo, w stosunku do wartości wyjściowej. Średni poziom glukozy (cukru) na czczo, w porównaniu do wartości wyjściowej obniżył się o 4,0%                      w grupie NMN i wzrósł o 6,5% w grupie placebo. W grupie NMN wykazano także spadek średniego stężenia insuliny w surowicy na czczo o 1,9%, podczas gdy w grupie placebo ten wskaźnik wzrósł w stosunku do wartości wyjściowej o 26,2%.  UTHEVER​ Effepharm wprowadził na rynek markowy składnik NMN, który jest najczystszym i najbezpieczniejszym produktem NMN na całym świecie. Udowodniono klinicznie, że UTHEVER NMN jest nie tylko bezpieczny, lecz poprawia również poziom NAD(H) w ludzkim ciele, realizując w ten sposób funkcję przeciwstarzeniową. Firma Effepharm przeprowadziła badania kliniczne, które udowodniły bardziej profesjonalny i naukowy wizerunek produktu, pomagając w ten sposób producentom suplementów jeszcze lepsze jego promowanie. Przeprowadzone badania kliniczne zwiększają również zaufanie konsumentów końcowych. Marki suplementów, takie jak Prohealth Longevity w USA i Do Not Age w Wielkiej Brytanii, już używają znaku towarowego UTHEVER i zdają sobie sprawę z efektów co-brandingu. Poniżej zestawienie partnerów, którzy współpracują z firmą Effepharm oferując Klientom najwyższej jakości UTHEVER NMN.   UTHEV​E​R NMN​ - więcej możliwości! 29 kwietnia 2022 r. Cell Discovery - autorytatywne międzynarodowe czasopismo poświęcone biologii molekularnej i komórkowej, opublikowało raport dotyczący leczenia mysich modeli COVID-19. Przedstawiono w nim nowe spostrzeżenia na temat zapobiegania i leczenia koronawirusa. Dla celów badania firma Effepharm udostępniła NMN, co w rezultacie mogłoby pozwolić na odnalezienie nowych płaszczyzn dla zastosowania tego składnika. Efekty badań były zaskakujące - suplementacja NMN może chronić przed śmiercią aż 30% starszych myszy zakażonych śmiertelną, przystosowaną do myszy SARS-CoV-2. Dr Yu ujawnił również, że pierwszy okres badań klinicznych NMN miał na celu głównie weryfikację bezpieczeństwa NMN, dlatego opracowano i zastosowano w badaniu niższą dawkę. W ciągu najbliższych kilku lat rozważa się przeprowadzenie większej ilości badań dla funkcji NMN, w celu sprawdzenia bezpieczeństwa stosowania większych dawek i skuteczności powiązanych wskazań, na których oparte są dane z badań. Effepharm zaaplikował o uznanie NMN za nowy składnik żywności (NDI – New Dietary Ingredient). Oznacza to, że w wyniku regulacji w różnych państwach, stosowanie surowca NMN to krok milowy dla suplementów diety. Referencje: [1] https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fragi.2022.851698/full​ [2] https://www.nature.com/articles/s41421-022-00409-y​ Artykuł dostarczony przez firmę Effepharm Ltd, nie został napisany przez pracowników NutraIngredients-usa.com. W celu uzyskania większej ilości informacji należy kontaktować się z firmą Effepharm Ltd. https://www.nutraingredients-usa.com/News/Promotional-Features/NMN-New-Clinical-Finding-Obvious-NAD-H-Level-Inc [...]

<< 1 ... 2 3 4 5 6 >>